Tyler Haws wciąż głodny zwycięstw. "Stać mnie na więcej"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tyler Haws latem związał się z Anwilem Włocławek i wydawało się, że z miejsca stanie się najlepszym strzelcem drużyny. Amerykanin często miewa przebłyski dobrej gry, ale brakuje mu regularności.

Tyler Haws zwłaszcza w ostatnich meczach z AZS-em Koszalin i TBV Startem Lublin pokazał, że może regularnie dostarczać punkty na konto Anwilu Włocławek. W obu tych spotkaniach Amerykanin miewał okresy, w których seryjnie zdobywał punkty, a później na dłuższy czas schodził z pierwszego planu. To właśnie w meczu z AZS-em Koszalin Tyler Haws zagrał jeden ze swoich lepszych meczów w barwach Anwilu. Amerykanin zdobył wtedy 13 punktów, a Anwil wygrał całe spotkanie 93:45.

- Zagraliśmy prawdopodobnie swój najlepszy mecz w obronie, a do tego dołożyliśmy świetną skuteczność z gry. Każdy z zawodników pokazał się z dobrej strony, dokładając od siebie punkty, dzieliliśmy się piłką i wykańczaliśmy kontrataki. Takiego meczu potrzebowaliśmy - meczu, w którym będziemy mogli wyczyścić głowy i przełamać niemoc w meczach wyjazdowych - powiedział o meczu z Akademikami.

Kolejny mecz wyjazdowy dla włocławian nie był tak łatwy. Start Lublin po zmianie trenera postawił twarde warunki i nieznacznie uległ Anwilowi 79:81.

- Trzeba przyznać, że koszykarze Startu grali naprawdę bardzo dobrą koszykówkę. Koszykarze z Lublina walczyli i pokazali, że są naprawdę dobrymi zawodnikami. Kilkukrotnie w tym spotkaniu były sytuacje, w których odskoczyliśmy na kilka punktów, ale lublinianie nie zamierzali się poddawać i do końca spotkania były emocje. Nie wydaje mi się, że zagraliśmy źle w tym spotkaniu, ale mieliśmy spore problemy z szybszym "zamknięciem" tego meczu

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców [color=black]

[/color]

Sam zawodnik przyznaje, że ciężko się gra przeciwko drużynie, która własnie zmieniła swojego trenera. Przypomnijmy, że przed meczem Andreja Żakelja na stanowisku trenera zmienił David Dedek.

- W takich sytuacjach zdarza się, że nie wiesz czego możesz się spodziewać. Przygotowujesz się przez kilka dni, nastawiasz się na dane zagrywki i na pewien styl gry, a nagle następuje zmiana trenera. Mimo wszystko wiesz, że nie ma za dużo czasu na zmiany. W takich sytuacjach zawodnicy na parkiet wychodzą bez jakiejkolwiek presji, a jedyne czego chcą to udowodnić swoją wartość i pokazać się z jak najlepszej strony przed nowym trenerem. Tak też było w Lublinie - nasi rywale grali agresywnie, ale jestem dumny z naszego zespołu, bo ostatecznie wygraliśmy przeciwko nieobliczalnej drużynie.

Największą bolączką Tylera Hawsa są jego rzuty z dystansu (3/22 w sezonie - przyp. red.), ale to nigdy nie była najsilniejsza broń zawodnika Anwilu. Tyler Haws większość swoich punktów zdobywa z półdystansu, lub po wejściach na kosz i to w takich sytuacjach najtrudniej jest zatrzymać Amerykanina.

- To od zawsze była moja główna siła, na której starałem się polegać. Teraz pozostaje mi korzystać z dobrych pozycji i zdobywać kolejne punkty dla drużyny. Mimo wszystko wymagam od siebie poprawy w rzutach z dystansu, bo póki co nie wygląda to zbyt dobrze. Zdaję sobie sprawę z tego, ze mogę dawać więcej tej drużynie i wierzę, że te łatwe rzuty z dystansu również zaczną wpadać - dodał.

Kolejny mecz Anwil Włocławek rozegra w Tarnobrzegu, a po tym na Rottweilerów czekają trudne starcia z PGE Turowem Zgorzelec i Stemetem BC Zielona Góra. W tych meczach ważna będzie dobra dyspozycja wszystkich zawodników.

Źródło artykułu: