W poniedziałek TBV Start Lublin jeszcze pod wodzą Andreja Żakelja rozegrał fatalne zawody z Asseco Gdynia. Po kilku dniach lubelski zespół jak równy z równym walczył z Anwilem Włocławek. Zadział efekt nowej miotły. Drużynę odmienił David Dedek.
Słoweniec dołączył do zespołu na dzień przed rozpoczęciem meczu. Przeprowadził dwa treningi. Mimo wszystko trafił do głów koszykarzy.
- Dołączyłem do zespołu dzień przed meczem z Anwilem, więc nie mieliśmy za wiele czasu, by wdrożyć pomysły taktyczne. Będziemy krok po kroku wprowadzać nowe elementy, co nam da większą intensywność, stabilność gry i agresywną, zespołową obronę - podkreśla David Dedek.
To był zupełnie inny TBV Start. Koszykarze dzielili się piłką w ataku (18 asyst), grali zespołowo, z kolei w defensywie agresywnie naciskali na faworyzowany Anwil Włocławek.
ZOBACZ WIDEO Bandyckie zachowanie piłkarza Toulouse FC [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Zawodnicy pokazali charakter, ale także to, że mogą grać zespołowo. Dopóki była energia, graliśmy na dużej intensywności. Nad tym trzeba popracować, bo tych momentów było za mało. Zespół musi wejść na wyższe obroty - zauważa słoweński szkoleniowiec.
Gdyby nie błędy indywidualne w samej końcówce Douga Wigginsa, to lublinianie mogliby pokusić się o pierwsze zwycięstwo w PLK. Dedek podkreśla, że o przegranej jego drużyny zaważyło zmęczenie.
- Dość dobrze dzieliliśmy się piłką, poza ostatnimi minutami meczu. Wtedy właśnie zmęczenie dało się we znaki zawodnikom, którzy nie byli już w stanie tak agresywnie penetrować w strefę podkoszową. Każdy z zawodników dał z siebie wszystko i zasługuje na pochwałę. Wierzę, że w kolejnych tygodniach nasza gra będzie wyglądać jeszcze lepiej - ocenia Słoweniec.
TBV Start w czwartek rozegra bardzo ważne spotkanie na własnym parkiecie z Polpharmą Starogard Gdański. To rywal w zasięgu lubelskiego zespołu.