Dwa tygodnie temu, w pierwszoligowym meczu rezerw Rosy z AZS-em AGH Kraków (78:72), w jednej z podkoszowych akcji Damian Jeszke doznał kontuzji lewej nogi. Od razu musiał opuścić parkiet i już się na nim nie pojawił. Błyskawicznie zajął się nim fizjoterapeuta ACK UTH Rosy oraz Marcin Babut, obecny na tym spotkaniu w roli widza trener odnowy biologicznej wicemistrzów Polski.
Początkowo wydawało się, że skrzydłowy skręcił staw skokowy. - Mam zerwane więzadło i torebkę stawową - informuje zawodnik. Obecnie ćwiczy tylko na siłowni dwa razy dziennie z Arturem Packiem, trenerem przygotowania motorycznego w Rosie.
Ostatnie spotkania Basketball Champions League, z Muratbey Usak Sportif i EWE Baskets Oldenburg, 21-latek oglądał jedynie z trybun. Podobnie będzie w sobotni wieczór, w starciu Polskiej Ligi Koszykówki z King Szczecin.
W nadchodzącym tygodniu Jeszke będzie wiedział coś więcej na temat swojego stanu zdrowia. - 16 listopada mam kolejne badania - mówi. Nie potrafi jednak dokładnie określić, kiedy wróci na parkiet. Okazuje się, że przerwa może potrwać jeszcze nawet miesiąc. - W środę wszystko się okaże. Zależy, jak więzadło będzie się zrastać - kończy utalentowany koszykarz.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Nic się nie zepsuło