A to dlatego, że po dość wyrównanej pierwszej połowie, szansę na drugie w sezonie zwycięstwo kłodzczanie zaprzepaścili na początku trzeciej kwarty. Przez sześć i pół minuty zdobyli zaledwie 2 punkty, podczas gdy goście uzbierali ich w tym czasie aż 18. To był kluczowy moment dla tego starcia.
- Musi być 40 minut pełnego skupienia, a nam znów zdarza się 5-7 minut dekoncentracji, co w efekcie kosztuje nas całe spotkanie - powiedział po meczu trener Zetkamy, Marcin Radomski. - Nie można w I lidze wyłączyć się na 5 minut. Po takim czasie jest już strata kilkunastu punktów. Podobną historię mieliśmy w Pruszkowie. Później próbujemy to odrabiać, co kosztuje masę zdrowia. A z takimi klasowymi zespołami jest to bardzo ciężkie - stwierdził.
To nie była jednak jedyna bolączka kłodzkich graczy w tym spotkaniu. Fatalnie zaprezentowali się także w aspekcie zbiórek w obronie. Pozwolili bowiem graczom z Gliwic na blisko 20 ofensywnych zbiórek, co dawało im doskonałe okazje do kontynuowania lub ponawiania swoich akcji.
- Pozwalamy sobie zbierać 18 piłek na naszej tablicy. I to nie tylko zawodnikom wysokim, którzy owszem, mieli przewagę, ale chociażby Marceli Dziemba miał ich 4. To jest właśnie aktywność, a po stronie moich graczy tej aktywności brakuje, bo w tym aspekcie mieliśmy tylko 4 zbiórki, a kładziemy na to bardzo duży nacisk. To automatycznie odbiera nam główny atut, czyli szybki atak, którego nie mamy możliwości wyprowadzić - zaznaczył Radomski.
ZOBACZ WIDEO Nowiński: ten styl biało-czerwonych... Jestem zaskoczony (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Zetkama Doral Nysa także miała jednak swój moment. Przypadł on na końcówkę trzeciej i początek czwartej kwarty. Od stanu 40:56, kłodzczanie zdołali zbliżyć się do rywali na 51:56. Na więcej gospodarzom zabrakło już sił, gdyż od tego momentu znów zaznaczyła się wyraźna przewaga gliwiczan, dysponujących dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami, którzy nie pozostawili złudzeń, kto tego dnia był drużyną lepszą.
- Tak, jak już wspomniałem, kluczowy był początek trzeciej kwarty. Nie potrafię określić, co się dzieje wtedy z drużyną, bo zarówno w ataku jak i w obronie robimy głupotę za głupotą. Będziemy pracować nad tym, aby tych momentów nie było wcale lub żeby było ich dużo mniej - podsumował trener Zetkamy.