King ograł w Sopocie Trefl. Tym razem sukces dała defensywa

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

To nie był zespół King Szczecin, jaki wszyscy znają. Podopieczni Marka Łukomskiego tym razem zamiast ofensywnej strzelaniny pokazali żelazną defensywę, a to pozwoliło im pokonać w Sopocie tamtejszego Trefla 69:60.

To nie był taki zespół King Szczecin, jaki oglądamy zazwyczaj. W Sopocie nie było huraganowych ataków, strzelaniny z każdej pozycji (może za wyjątkiem pierwszych minut) i pokaźnej ilości zdobytych punktów. Tym razem była taktyka i twarda defensywa.

Jakość spotkania pozostawiała wiele do życzenia, ale emocji nie brakowało. Pojedynek rozstrzygnął się bowiem dopiero w ostatnich minutach. Kluczowe ciosy Treflowi zadali Michał Nowakowski i Russell Robinson, którzy trafiając zza łuku na dwie minuty przed końcem dali przyjezdnym prowadzenie 65:55.

Trefl miał ogromne problemy w ofensywie, na dodatek łatwych punktów nie potrafili zdobyć nawet z linii rzutów wolnych. Mylił się przede wszystkim Nikola Marković, który w tym elemencie zaliczył jedynie jeden celny rzut przy siedmiu próbach.

Defensywa, jaką zastosował w Sopocie trener Marek Łukomski w pełni zdała egzamin. Częsta rotacja i niska piątka zupełnie wybijały z rytmu Sopocian. O ocenie gry obronnej szczecinian niechaj świadczy fakt, że lider Trefla Anthony Ireland zakończył spotkanie z dorobkiem zaledwie 5 punktów, trafiając tylko jeden rzut z gry.

Jedynym, który pozostawił po sobie pozytywne wrażenie w ofensywie był Jakub Karolak, który z ławki wywalczył 20 oczek.

Po stronie triumfatorów najskuteczniejszy okazał się Robinson. Amerykański lider szczecinian zaczął ospale i źle (3 straty na starcie meczu, ostatecznie 6), jednak w kluczowych momentach trafiał bardzo ważne rzuty, kończąc pojedynek z dorobkiem 16 oczek, 7 asyst, 4 zbiórek i takiej samej ilości przechwytów.

Swoje dołożył też Taylor Brown. Ten w pewnych fragmentach spotkania grał nawet jako... środkowy. W obronie zupełnie mu to jednak nie przeszkadzało, natomiast w ofensywie skutecznie wykorzystywał przewagę szybkości nad rywalem.

Trzeba jednak przyznać, że szczecinianie również mieli swoje problemy w ataku. Efekt? Sopocianie wymusili na nich aż 21 strat.

Trefl po raz kolejny radzić musiał sobie bez Filipa Dylewicza, który boryka się z urazem ścięgna Achillesa.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Mirosłav Radović po meczu: niespodziewane słowa i sms z wielkiego świata

Trefl Sopot - King Szczecin 60:69 (11:15, 16:13, 10:20, 23:21)

Trefl: Jakub Karolak 20, Nikola Marković 10, Marcin Stefański 10, Anthony Ireland 5, Artur Mielczarek 4, Michał Kolenda 4, Pedja Stamenković 4, Piotr Śmigielski 3, Bartosz Majewski 0, Grzegorz Kulka 0.

King: Russell Robinson 16, Zach Robbins 11, Paweł Kikowski 10, Taylor Brown 8, Michał Nowakowski 8, Norbert Kulon 5, Craig Sword 4, Jakub Garbacz 3, Szymon Łukasiak 2, Marcin Dutkiewicz 2.

Komentarze (4)
avatar
ObserwatorPLK
3.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Duże gratki Wilki! Jak najbardziej zasłużone zwycięstwo...:) 
luksin
3.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ta liga to zaskoczenie,zaskoczenia poganiane zaskoczeniem;)... Brawa za wygrana;) 
Gabriel G
3.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No, nareszcie. Brawa za docenienie obrony przez trenera. Tak trzymać. Szkoda, że tego nie widziałem bo opis redaktora jest mało precyzyjny. Gratki. 
avatar
fazzzi
3.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jakiś nie "wilkowy" ten wynik ale Graty Szczecin. Brawo Mr Robinson...