Po wyjątkowo udanym początku sezonu i trzech zwycięstwach z rzędu, drużyna MKS-u Dąbrowy Górniczej w dwóch kolejnych spotkaniach doznała dwóch porażek. O ile przegraną z Polskim Cukrem Toruń można było jeszcze rozpatrywać w kategorii wpadki, o tyle rozmiary porażki w Zgorzelcu zmartwiłyby każdego.
Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec zdominowali dąbrowian w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Gospodarze już w drugiej kwarcie prowadzili różnicą 24 punktów, oddając łącznie aż osiem celnych rzutów z dystansu.
- PGE Turów zagrał świetnie w każdym elemencie współczesnej koszykówki. Mam tu na myśli szybkość i siłę. Byli od nas zdecydowanie lepsi - przyznawał po końcowym gwizdku trener Drażen Anzulović.
Prowadzony przez Chorwata zespół nie tylko nie miał jakiegokolwiek pomysłu na zatrzymanie rozpędzonego PGE Turowa, ale sam dostarczał zgorzelczanom atutów. 12 strat popełnionych do przerwy i drugie tyle także w drugiej połowie sprawiło, że zgorzelczanie z łatwością zdobywali kolejne punkty w ataku. Drużyna z przygranicznego miasta trafiła 62,5 procenta oddanych rzutów z gry. W tym samym elemencie koszykarskiego rzemiosła dąbrowianie odnotowali 49-procentową skuteczność i w całym meczu oddali tylko sześć celnych rzutów z dystansu.
ZOBACZ WIDEO Bolesne potknięcie wicelidera. Zobacz skrót meczu Sevilla - Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Nie jesteśmy zespołem, który może pozwolić sobie na brak obrony, a w defensywie po prostu tego dnia nie istnieliśmy - żalił się Anzulović i miał rację. Aż sześciu graczy PGE Turowa zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, a najskuteczniejszy z nich, Kirk Archibeque, już w drugiej kwarcie miał na swoim koncie 16 "oczek".
Zdezorientowani gracze MKS-u starali podnieść się indywidualnymi akcjami, ale czarno-zieloni byli tego dnia zdecydowanie poza ich zasięgiem. Dwie trójki z rzędu autorstwa Michała Michalaka pozwoliły gospodarzom powiększyć przewagę do 31 punktów już w połowie trzeciej odsłony spotkania.
- Po pierwszych pięciu minutach był remis 2:2, ale później zaczęliśmy przeprowadzać zmiany na parkiecie i całkowicie straciliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Kiedy kończysz mecz z 24 stratami i z taką skutecznością z dystansu, jaką Turów miał już w pierwszej połowie, to naprawdę trudno jest wygrać - dodawał trener Drażen Anzulović.