Na początku drugiej kwarty w starciu z Agatą Szczepanik ucierpiała Paulina Misiek. Zawodniczka InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. upadła na parkiet, a na jej twarzy pojawiła się krew. Jeszcze w trakcie tej części meczu została zabrana do szpitala. Co ciekawe, Misiek ponownie w hali pojawiła się pod koniec spotkania, ale już z opatrunkiem na głowie.
Zawodniczka gorzowskiego AZS-u sobotnie spotkanie z Energą Toruń rozpoczęła bardzo dobrze. W nieco ponad pięć minut zdobyła sześć punktów, trafiając trzy z czterech rzutów. - Ubolewam nad tym, że ten mecz tak szybko się dla mnie zakończył, bo dobrze w niego weszłam po ostatnich moich osobistych niepowodzeniach - mówiła.
Misiek zbyt dużo czasu nie spędziła w szpitalu, a wracała z niego bardzo szczęśliwa. - Jak wyszłam od pani chirurg, to byłam niezwykle zadowolona, bo usłyszałam, że prowadzimy już 16 punktami. Kiedy weszłam do hali, to było już ponad 20. Super! Jestem pod mega wrażeniem dziewczyn, ekstra robota - komplementowała koleżanki.
Ostatecznie zakończyło się na rozcięciu łuku brwiowego i kilku szwach na głowie podopiecznej trenera Dariusza Maciejewskiego. Jak się czuła po meczu? - Dobrze się czuję, dziękuję. Pani doktor dobrze się mną zajęła i powiedziała, że do wesela się zagoi - żartowała uśmiechnięta Misiek. - Mam kilka szwów, głowa jest cała. Muszę na siebie teraz trochę uważać. Myślę, że za trzy dni wrócę do treningów - przyznała.
Gorzowskie koszykarki ostatecznie pokonały ekipę z Grodu Kopernika 76:50. Ten wynik był zaskoczeniem dla wszystkich. Przed sezonem mówiono, że AZS będzie miał problem ze zmienniczkami, czego zaprzeczeniem jest chociażby sobotni mecz. - Ktoś kiedyś powiedział, że nie liczy się ilość, a jakość. My chyba jesteśmy tego dobrym przykładem - zakończyła Misiek.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo zmarnował rzut karny, ale ustrzelił hat-trick! Real zbił Deportivo. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]