Zawodniczki Dynama Kursk, co zrozumiałe, przyjechały pod Wawel po zwycięstwo, ale mecz wcale nie zaczął się po ich myśli. Dopiero kilka minut musiało minąć, by zaczęły realnie zagrażać odważnie grającym złotym medalistkom BLK. Później oczywiście częściej dochodziły do głosu i w ważnych momentach właśnie Rosjanki wykazywały większą skuteczność, lecz końcowy triumf nie przyszedł im łatwo.
- Wiedzieliśmy, że starcie będzie ciężkie. Początek był zbyt nerwowy w naszym wykonaniu. Nie narzuciliśmy od razu swojego stylu. Kiedy jednak złapaliśmy właściwy rytm, sprawy przybrały korzystniejszy dla nas bieg - podkreśla trener przyjezdnych, Lucas Mondelo.
Biała Gwiazda problemy miała szczególnie w drugiej kwarcie. Przegrywała nawet 22:35, zupełnie nie przypominając aktywnego i zorganizowanego teamu sprzed paru minut. Mimo tego potrafiła z nawiązką odrobić straty przysparzając sztab szkoleniowy gości o ból głowy.
- My dobrze graliśmy jeden na jeden. Natomiast w końcowej fazie konfrontacji krakowianki postawiły twardą obronę. Trudno przychodziło przedarcie się przez te zasieki. Jesteśmy szczęśliwi, że finalnie wygraliśmy, bo sukces przyszedł nie bez kłopotów - mówi i zaraz dodaje. - To tylko pokazuje, jak dobra praca jest wykonywana w Wiśle.
Co warte podkreślenia, polski czempion zaprezentował się znacznie lepiej aniżeli w niedawnych ligowych potyczkach. Stąd kibice mają nadzieję, że podczas nadchodzącego weekendu nie zawiedzie oczekiwań, bowiem podejmie on CCC Polkowice.
ZOBACZ WIDEO: Tego rekordu Polski nie pobito już od 36 lat. "Strasznie mnie to kręci"