BCL: bardzo słaby występ Tyrone'a Brazeltona

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

We wtorkowy wieczór Rosa Radom przegrała na wyjeździe z BK Ventspils 53:74 w drugim spotkaniu grupy C Basketball Champions League. Bardzo słabo w tym meczu zagrał Tyrone Brazelton, lider wicemistrzów Polski.

Bardzo blado na tle solidnie grającego BK Ventspils wypadła we wtorkowym meczu Basketball Champions League Rosa Radom. Wicemistrzowie Polski przegrali 53:74, nie potrafiąc przez długie fragmenty trafić do kosza rywali. Najdobitniej widać to było w drugiej kwarcie, gdy po dobrych pierwszych dziesięciu minutach, wygranych 20:15, podopieczni Wojciecha Kamińskiego zdołali zdobyć zaledwie sześć punktów, przy dwudziestu gospodarzy.

Nie pomógł swojej drużynie Tyrone Brazelton, który tak fantastycznie spisał się przed tygodniem - PAOK-owi Saloniki zaaplikował aż 36 "oczek". W ciągu 24,5 minuty spędzonych na parkiecie zapisał na swoim koncie zaledwie dwa punkty. Oba dzięki... rzutom osobistym. Nie trafił ani jednej z ośmiu prób z gry. Co prawda jego statystyki podreperowały nieco cztery zbiórki i dwie asysty, ale taka dyspozycja z pewnością nie zadowala sztabu szkoleniowego, działaczy i kibiców Rosy.

We wtorkowym spotkaniu dało się zauważyć to, o czym mówi się od dawna - wąską rotację w radomskim zespole. Gdy zabrakło dobrej gry Brazeltona, który we wcześniejszych pojedynkach był motorem napędowym, jego koledzy długimi momentami stawali się bezradni.

Niepokoić może również sytuacja z czwartej kwarty, gdy podczas przerwy na żądanie Kamińskiego Brazelton nie chciał słuchać uwag trenera, za co został mocno zrugany i ostatnie minuty spotkania obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych.

ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"

Źródło artykułu: