W środowy wieczór Rosa odniosła premierowe zwycięstwo w Basketball Champions League, pokonując w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji PAOK Saloniki 93:85. Do wyłonienia triumfatora potrzebne były aż trzy dogrywki.
Przez prawie 40 minut bardzo dobrze spisywał się Michał Sokołowski. Wskutek popełnienia pięciu fauli nie mógł jednak pomóc drużynie w dodatkowym czasie gry. - Szkoda, że nie mogłem grać do końca, ale na pewno nie spodziewaliśmy się tego, że będzie aż tyle dogrywek. Cieszymy się z tego, że mecz skończył się na naszą korzyść, lepiej wytrzymaliśmy tę wojnę nerwów - podkreślił po ostatniej syrenie.
Rzucający spędził na parkiecie 36,5 minuty. W tym czasie zdobył 12 punktów przy skuteczności 4/10 z gry. Zapisał na swoim koncie double-double, ponieważ miał także 11 zbiórek.
Obwodowy zwrócił uwagę na dwie bardzo istotne dla końcowego rezultatu "trójki" Damiana Jeszke. - Damian się przełamał, bo zaczął bardzo źle, ale w trzeciej dogrywce oddał dwa mega ważne rzuty - zaznaczył Sokołowski.
Już w sobotnie popołudnie wicemistrzowie Polski rozegrają kolejne spotkanie. Po niespodziewanej porażce przed tygodniem z Polskim Cukrem Toruń, tym razem na wyjeździe zmierzą się z Treflem Sopot. - Zwycięstwo z PAOK-iem nie było rehabilitacją za przegraną z ekipą z Torunia. Zrehabilitujemy się za ten wynik w lidze. Musimy wygrywać w Polskiej Lidze Koszykówki - zakończył jeden z liderów Rosy.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?