Po dwudziestu minutach meczu TBV Start Lublin remisował z MKS-em Dąbrowa Górnicza 39:39 i mógł liczyć na korzystny wynik. Po przerwie gra lublinian posypała się jednak niczym domek z kart.
- Graliśmy do momentu, w którym nie spuściliśmy głowy. Tak się niestety stało w trzeciej kwarcie i cała gra się posypała - komentuje Grzegorz Małecki, rzucający TBV Start. - Nie możemy tak grać. Nie możemy popełnić aż 18 strat, bo to jest karygodne.
U zawodnika, który w przeszłości reprezentował dąbrowski zespół, było widać zdenerwowanie po spotkaniu, który jego zespół przegrał ostatecznie różnicą aż 20 oczek. - W drugiej połowie straciliśmy 50 punktów. a tak też nie może być. Po prostu nie możemy tak grać. Musimy pracować, bo mamy nad czym - dodaje.
O drugiej połowie sobotniego spotkania w teamie z Lublina wszyscy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Jedyne do czego może ona bowiem posłużyć, to nauka na przyszłość. Małecki widzi również inny problem w grze swojego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Piłkarze Legii sami zwolnili Hasiego? "Magiczna" przemiana po odejściu Albańczyka
- Było wiadome, że MKS na drugą połowę wyjdzie zdecydowanie bardziej zmotywowany, bo mu po prostu nie szło. My natomiast mamy problem z takim reagowaniem. Jeżeli nam coś nie idzie w obronie to przekłada się to na atak i całą grę - komentuje.
Małecki winę za porażkę nie chce zrzucać również na brak dwóch podstawowych graczy. W Dąbrowie Górniczej nie pojawili się bowiem Jan Grzeliński i Stefan Balzamović. - Ich brak to nie jest żadne tłumaczenie. Potrafimy grać i mieliśmy to pokazać - zakończył.