Koszykarze z Krakowa po wielu latach wrócili do I ligi. Na inaugurację rozgrywek AGH pechowo przegrał z Notecią Inowrocław 73:74. Tydzień później w starciu z SKK Siedlce było już jednak o wiele lepiej. Ważnym zawodnikiem w układance trenera Wojciecha Bychawskiego jest bez wątpienia Bartosz Wróbel.[b]
WP SportoweFakty: Długo siedział wam w głowach pojedynek z Notecią? Zwycięstwo w Inowrocławiu mieliście na wyciągnięcie ręki.
[/b]
Bartosz Wróbel: Faktycznie, zwycięstwo z Notecią mieliśmy na wyciągnięcie reki. Moim zdaniem przegraliśmy ten mecz nie samą końcówką tylko tym, że słabo zagraliśmy początkowe fragmenty 3 kwarty. Daliśmy sobie rzucić po naszych błędach kilkanaście punktów z kontry. Noteć odrobiła straty i w końcówce pokazała swoje doświadczenie. Zapłaciliśmy frycowe w tym meczu.
Paradoksalnie po porażce w pierwszym meczu mogliście zobaczyć, że w I lidze możecie rywalizować jak równy z równym. Z takim podejściem wyszliście na niedzielny mecz z SKK?
ZOBACZ WIDEO: KSW: Materla zwycięża i chce szybkiego powrotu
- Dokładnie, na pojedynek z SKK wyszliśmy bardzo zmotywowani. Chcieliśmy zmazać plamę po meczu w Inowrocławiu. Ponadto graliśmy u siebie, był to powrót I-ligowej koszykówki męskiej do Krakowa po wielu latach. Cieszymy się bardzo, że udało nam się wygrać.
Początek ostatniego meczu był dla was bardzo słaby. Czego zabrakło w pierwszej połowie? Szczęścia czy może chłodnej głowy?
- Wydaje mi się, że pierwszej połowie byliśmy lekko stremowani. Z biegiem czasu jednak się to zmieniło.
Była reprymenda w szatni? Na drugą połowę wyszliście już odmienieni.
- W przerwie trener poświecił czas na przypomnienie założeń taktycznych w obronie, gdyż to właśnie ten element głównie zawodził w pierwszej połowie. Skupiliśmy się na realizacji założeń, co przyniosło efekt w postaci zwycięstwa.
Już na początku czwartej kwarty było właściwie jasne, że odniesiecie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Co ostatecznie było kluczem do triumfu nad SKK?
- Nie zgodzę się z tym, że w 4 kwarcie losy meczu były już rozstrzygnięte. Cały czas musieliśmy bić się o wynik, gdyż SKK był groźny. Kluczem do zwycięstwa była tak jak wcześniej wspomniałem defensywa.
Bardzo udanie rozpoczął pan nowy sezon. Rozumiem, że forma dopisuje?
- Miło słyszeć, że ktoś uważa, iż moja forma jest dobra. Ja twierdzę, że nadal może być lepiej. Po to pracowałem przez całe wakacje i w okresie przygotowawczym, aby osiągać jak najlepsze wyniki zespołowe oraz indywidualne.
A jakie ma pan cele na obecne rozgrywki?
- Jeśli chodzi o cele drużynowe to skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Nie mamy z góry go ustalonego. A co do indywidualnych, będę robił wszystko co potrafię, aby pomóc drużynie zwyciężać.
Na koniec zapytam o najbliższy mecz AGH. W sobotę zagracie w Stargardzie, który oddalony jest od Krakowa o ponad 600 km. Daleka podróż może być jakimś problemem?
- Odległość nie ma tu żadnego znaczenia. Jedziemy do Stargardu dzień przed meczem, zapewne odbędziemy tam jeszcze 1 lub 2 treningi. Skupiamy się na tym, aby do tego meczu być dobrze przygotowanym taktycznie i zaskoczyć Spójnię na jej parkiecie.
Rozmawiał Jakub Artych