Trefl Sopot próbuje grać bez środkowego

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty
WP SportoweFakty
zdjęcie autora artykułu

W układance Zorana Marticia brakuje rasowego środkowego, który robiłby przysłowiową różnicę. Takim zawodnikiem na pewno nie jest Nikola Marković. Serb najlepiej czuje się jako silny skrzydłowy. A tych w zespole jest trzech, a nawet czterech.

Mecze sparingowe pokazują, że drużyna Trefla Sopot ma spory problem pod samym koszem. Choć Marcin Stefański walczy za dwóch, to trudno mu rywalizować ze środkowymi, którzy są dwa razy silniejsi.

Zoran Martić już od kilku tygodni sygnalizuje potrzebę zakontraktowania typowej "piątki", ale wszystkie wskazuje na to, że taki zawodnik w Trójmieście w najbliższym czasie się nie pojawi. Klub nie ma bowiem środków na pozyskanie nowego środkowego. To oznacza, że Martić musi korzystać z graczy, których ma obecnie w składzie.

Jest wspomniany Stefański, Jakub Motylewski, ale brakuje jeszcze ogrania na ligowych parkietach. Jest także Nikola Marković. Serb w okresie letnim podpisał umowę z Treflem. 27-letni zawodnik najlepiej czuje się jednak w roli silnego skrzydłowego, co zresztą podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Jestem bardziej silnym skrzydłowym niż środkowym. Na tej pozycji czuję się znacznie lepiej, ale mogę też pomóc na piątce, gdy będzie taka potrzeba - zauważa.

I tutaj zaczynają się problemy, bo na pozycji silnego skrzydłowego Trefl ma już dwóch takich zawodników. To Filip Dylewicz i Grzegorz Kulka. Co więcej, na tej pozycji może także grać Artur Mielczarek, który nie boi się walki podkoszowej. Gdzie w takim razie znaleźć miejsca dla Markovicia?

Serb lubi operować na obwodzie. Pod koszem, mimo posiadania dużej liczby manewrów, gości dość rzadko. Poza tym unika kontaktu fizycznego. To stanowi problem dla trenera Marticia.

Marković na razie spokojnie podchodzi do całego zamieszania. Doświadczony Serb zdaje sobie sprawę, że sparingi są okresem prób i błędów. Forma ma przyjść 8 października. Wówczas to Trefl na inaugurację zagra ze Stelmetem BC. Celem sopocian ma być walka o pierwszą ósemkę. Czy w takim składzie personalnym jest to możliwe?

- Wiem, że wszyscy mówią o play-offach, ale ja spokojnie podchodzę do całej sprawy. Nie ma co za dużo o tym myśleć. Na razie musimy wzajemnie się poznać i stworzyć zespół. To jest podstawa do sukcesu - zauważa Marković.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Miejscowy dziennikarz: Legia najsłabsza, specjalne środki

Źródło artykułu: