Dawid Przybyszewski: Powrócić na szczyt

Cztery porażki z rzędu Kotwicy Kołobrzeg sprawiły, że drużyna trenera Machowskiego wypadła z pierwszej czwórki PLK. Aby wyprzedzić mający tyle samo punktów Turów, kołobrzeżanie muszą wygrać co najmniej jedno spotkanie więcej, niż zespół ze Zgorzelca.

Kotwica Kołobrzeg to jedna z większych rewelacji rozgrywek tego sezonu PLK. Drużyna prowadzona przez Sebastiana Machowskiego ma na swoim koncie siedem zwycięstw z rzędu, najwięcej z wszystkich ekip w stawce. Po tym okresie, w którym kołobrzeżanie wdarli się do pierwszej trójki w tabeli, nadeszły cztery porażki z rzędu. - Taka bywa kolej rzeczy. Koszykówka jest grą serii, w sensie, że wygląda to dość sinusoidalnie. Raz przeważa seria zwycięstw, a innym razem porażek. Każda drużyna ma takie okresy w sezonie. Teraz robimy wszystko, by powrócić na szczyt - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Dawid Przybyszewski, koszykarz Kotwicy Kołobrzeg.

Cztery ostatnie mecze to porażki z Bankiem BPS Basketem Kwidzyn, Asseco Prokom Sopot, Energą Czarnymi Słupsk i PGE Turowem Zgorzelec. Poza faktem, że wszystkie te drużyny prezentują wysoki poziom, to Kotwica przegrywała, gdyż grała bardzo nieskutecznie. Oprócz dużej ilości strat, kołobrzeżanie grali na bardzo słabej, zaledwie 25 procentowej skuteczności z gry. - Kilka spotkań było naprawdę bardzo zaciętych, jak choćby mecz z Asseco Prokomem, gdzie ulegliśmy dopiero po dwóch dogrywkach albo przeciwko Enerdze Czarnym, w którym przegraliśmy różnicą jednego kosza. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aby nasze rzuty znów zaczęły znajdować drogę do kosza, gdyż obrona w dalszym ciągu jest dobra - przekonuje zawodnik.

Dobrą okazją do przerwania złej passy jest mecz przeciwko trapionemu problemami finansowymi – Atlasowi Stali Ostrów Wielkopolski. Goście w ostatnim czasie zwolnili aż trzech podstawowych zawodników, a wszystko to za sprawą szalejących kursów walut. Mimo to, gospodarze z respektem patrzą na rywala. - Miejsce w tabeli Atlasa Stali nie mówi wszystkiego. Nie zapominajmy, że pokonali już m.in. Asseco Prokom, Turów, Anwil i Polpharmę, czyli całą pierwszą czwórkę. Jeżeli tylko uda im się złapać wiatr w żagle, to może pokrzyżować plany każdej drużynie w lidze - dodaje.

Mocnym punktem Atlasa Stali był pod koszami Patrick Okafor. Nigeryjczyk jednak, podobnie jak Carlos Rivera i Alan Daniels okazał się ofiarą światowego kryzysu i musiał opuścić zespół z Ostrowa. W lidze notował średnio blisko 14 punktów i siedem zbiórek w każdym meczu. Teraz jego punktów zabraknie. - Ciężko mówić o swoich przewagach jeszcze przed meczem, ponieważ nie chciałbym zapeszać, ale jeśli musiałbym na coś wskazać, to postawiłbym na to, iż mamy silniejszych koszykarzy pod koszem, co mam nadzieje wykorzystamy - zapewnia zawodnik Kotwicy.

Kotwica długo pozostawała w czołówce najlepszych drużyn PLK. Zła passa pozbawiła jednak kołobrzeżan bezpiecznego miejsca w pierwszej czwórce, kosztem Turowa Zgorzelec. Do końca sezonu zasadniczego pozostały cztery kolejki i celem dla nadmorskiej ekipy powinno być wygranie większej ilości meczów, niż Turów. - Myślę, że limit przegranych meczów w końcówkach już wyczerpaliśmy i pozostaje nam gryźć parkiet, aby wygrać pozostałe cztery mecze w rundzie zasadniczej i zapewnić sobie miejsce w czwórce. Nie będzie to łatwe, bo apetyt na wdarcie się do czołówki ma niemal osiem drużyn. Walka będzie wyrównana do ostatniej kolejki i zapewne decydować będą małe punkty - kończy Dawid Przybyszewski.

Komentarze (0)