Josh Parker był drugim, obok Michała Gabińskiego, najlepszym strzelcem Polfarmexu w niedzielnym ćwierćfinałowym meczu z Rosą. Przez 33,5 minuty spędzone na parkiecie zdobył 16 punktów przy skuteczności 5/12 z gry. Ponadto miał trzy zbiórki, dwie asysty i dwa przechwyty.
Drużyna z Kutna straciła 63 punkty, a więc 13 mniej niż w pierwszym spotkaniu. Podopieczni Jarosława Krysiewicza poprawili defensywę, na co zwracał uwagę amerykański rozgrywający.
- Musimy poprawić obronę. To może być element kluczowy w niedzielnym starciu - podkreślał po piątkowym pojedynku. W kluczowych momentach sprawy w swoje ręce wzięli jednak liderzy radomskiego zespołu, Torey Thomas i C.J. Harris .
- To jest szczęście, ale też umiejętności poszczególnych graczy. Na dwie i pół minuty przed końcem był remis, potem akcja "dwa plus jeden" Harrisa i "trójka" Thomasa. Zrobiła się przewaga sześciu punktów, a to jest duża zaliczka w końcówce - zaznaczył Marcin Malczyk.
Doświadczony obwodowy spisał się gorzej niż w pierwszej ćwierćfinałowej konfrontacji Tauron Basket Ligi. Tym razem nie zapisał na swoim koncie ani jednego punktu. Na parkiecie spędził nieco ponad cztery minuty.
- Tak jak w poprzednim meczu, byliśmy blisko. Świetny mecz Harrisa, co prawda teraz nie włączył się Robert Witka, znaleźliśmy na niego sposób, ale, jak się okazało, na resztę drużyny to nie wystarczyło. Nie wywozimy żadnej wygranej z Radomia - żałował po ostatniej syrenie drugiego meczu.
Trzecie spotkanie pomiędzy Polfarmexem Kutno a Rosą Radom odbędzie się w środę. Początek o godz. 20.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Kraśnicki: życzyłbym sobie 18 medali w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}