Jarosław Zyskowski: Mecz mógł się podobać kibicom

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Młody obwodowy był drugim najlepszym strzelcem Polfarmexu w pierwszym meczu fazy play-off TBL z Rosą, ale jego 12 punktów nie wystarczyło do tego, aby pokonać rywala. Gospodarze zwyciężyli 76:66.

Tak jak w dwóch meczach w rundzie zasadniczej, tak i w piątkowy wieczór Polfarmex mocno postawił się Rosie, prowadząc wyrównaną walkę przez niemal całe spotkanie. Ostatecznie przegrał 66:76, wobec czego w rywalizacji do trzech zwycięstw jest 0:1.

- Myślę, że ten mecz mógł się podobać kibicom. Była walka, choć może wynik tego nie odzwierciedla, bo przegraliśmy dziesięcioma punktami. W końcówce faulowaliśmy, przez co Rosa nam odskoczyła - tłumaczył po ostatniej syrenie Jarosław Zyskowski.

W niedzielny wieczór ekipa z Kutna będzie miała szansę na rehabilitację. Wtedy odbędzie sie bowiem druga konfrontacja tych zespołów. - Przyjechaliśmy tu walczyć. Wiadomo, że Rosa jest faworytem, szczególnie w Radomiu, ale gramy do trzech wygranych, nie oddamy skóry łatwo - zapowiedział.

W kilku sytuacjach w końcówce piłka niefortunnie wykręciła się z kosza po rzutach gości. - Kto ma więcej szczęścia, ten wygrywa. Tym razem to rywale mieli go więcej i zasłużenie zwyciężyli - podkreślił.

Co powinni zatem poprawić podopieczni Jarosława Krysiewicza, jeśli marzą o wyrównaniu stanu rywalizacji? - Obronę. Straciliśmy 76 punktów, to zdecydowanie trochę za dużo. Ponadto ograniczyć poczynania liderów, czyli Thomasa, Harrisa i znakomitego Roberta Witki, który rzucił najwięcej punktów i pokazał klasę - odpowiedział. Wymienieni przez Zyskowskiego zawodnicy zdobyli odpowiednio: 15, 17 i 19 "oczek".

On sam spędził na parkiecie 32,5 minuty, w trakcie których uzbierał 12 punktów i miał trzy zbiórki.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Historia tego sportu jest zaskakująca. Wszystko zaczęło się od księcia

Komentarze (0)