Filip Dylewicz po raz pierwszy odkąd występuje na parkietach Tauron Basket Ligi obejrzy zbliżającą się rundę play-off z perspektywy trybun oraz telewizora. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia było to, że w najważniejszej fazie sezonu zabraknie 36-letniego weterana, który ma na swoim koncie już siedem złotych medali mistrzostw Polski. PGE Turów, którego barwy reprezentuje od trzech lat, w bieżącym sezonie nie wywalczył jednak awansu. W przygranicznym mieście spłacają długi, skład został zbudowany za dużo mniejsze pieniądze, a odpowiedzialność prowadzenia zespołu powierzono debiutującemu w roli pierwszego trenera, Piotrowi Ignatowiczowi.
Popularny Dylu udał się więc na przedwczesne wakacje. Rywalizację najlepszych obecnie ośmiu drużyn w Polsce z pewnością będzie śledził z zaciekawieniem. W fazie play-off stawia na dobrze mu znany Stelmet BC Zielona Góra. To przez trzy ostatnie lata rywalizował z zielonogórzanami o triumf w finale ligi. Dwukrotnie lepszy okazał się zespół z Winnego Grodu. Ale gdy w 2014 roku po historyczne złoto sięgnął Turów, to Dylewicza nikt ze Stelmetu nie potrafił powstrzymać. Doświadczony silny skrzydłowy rzucał rywalom średnio 16,7 pkt i zgarnął statuetkę MVP.
- Wydaje mi się, że Stelmet jest w tym roku poza zasięgiem pozostałych drużyn. To, co prezentują na boisku i to, że rozwijają się z meczu na mecz jest naprawdę pełne podziwu. Trener Filipovski wykonuje świetną robotę - chwali tegoroczny Stelmet Filip Dylewicz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Ten sport robi furorę w Hiszpanii. Połączenie tenisa i squasha
Były reprezentant Polski na własnej skórze przekonał się o sile rażenia Stelmetu. W przedostatniej kolejce rundy zasadniczej aktualni mistrzowie Polski rozbili PGE Turów 83:64. Dylewicz zdobył wówczas 11 punktów.
Zielonogórzanie rozpoczną swój bój o obronę tytuły rywalizacją z Asseco Gdynia z którym notabene zgorzelczanie walczyli o awans do play-off. W ewentualnym półfinale zmierzą się ze zwycięzcą pary Polski Cukier Toruń - Energa Czarni Słupsk.
- To nie jest tak, że Stelmet wskakują na pewien poziom i nam się utrzymuje, ale w każdym kolejnym pojedynku gra coraz lepiej. Pod względem personalnym wyglądają naprawdę super. Oczywiście mogą przegrać pojedynczy mecz, ale wydaje mi się, że w serii ani Anwil, ani Rosa, czy Polski Cukier Toruń nie są w stanie z nimi zwyciężyć - zaznacza Dylewicz.