Początkowe 20 minut nie zapowiadało końcowego zwycięstwa Rosy w hicie ostatniej kolejki sezonu zasadniczego Tauron Basket Ligi. Wręcz przeciwnie - to Polski Cukier był stroną dominującą. Wzięło się to z bardzo nieskutecznej i niefrasobliwej gry gospodarzy.
- Myślę, że nie wykorzystaliśmy stuprocentowych sytuacji spod kosza. Ja sam chyba trzy czy cztery razy dobijałem w jednej akcji. Może to był gorszy dzień, przemotywowanie - Michał Sokołowski starał się znaleźć przyczyny takiego obrotu spraw.
23-latek, tak jak i koledzy, wierzył jednak w triumf w niedzielnym meczu. - Pamiętam, że w Dąbrowie zagraliśmy podobnie na początku, kiedy nie trafiliśmy bodajże dwóch wsadów i czterech lay-upów w pierwszej kwarcie, i tak ciągnęliśmy ten mecz. Męczyliśmy się do końca, ale ostatecznie wygraliśmy. Teraz w pierwszej kwarcie spojrzałem pamięcią wstecz i powiedziałem do siebie: będzie dobrze! - obwodowy przywołał spotkanie z ekipą z Torunia w turnieju finałowym Pucharu Polski.
ZOBACZ WIDEO "4-4-2": wielki futbol ponownie w Telewizji Polskiej
{"id":"","title":""}
Sokołowski był jedną z wyróżniających się postaci w szeregach Rosy w tym starciu. Zdobył 10 punktów przez prawie 32 minuty spędzone na parkiecie. Zanotował skuteczność 3/9 z gry, ponadto miał siedem zbiórek i cztery asysty.
Gdy zakończył się pojedynek w Radomiu, w Kaliszu trwał jeszcze mecz pomiędzy Stalą a Polfarmexem, decydujący o przeciwniku podopiecznych Wojciecha Kamińskiego w pierwszej rundzie play-off. Zmierzą się oni właśnie z zespołem z Kutna. Rzucający nie przykładał jednak zbyt dużej wagi do tego, z kim los skojarzy jego klub. - Na pewno chcemy przygotować się do przeciwnika jak najlepiej i wygrać, jeżeli się da, to jak najszybciej - skomentował.