Obie drużyny przed niedzielną batalią miały jasny cel - godnie pożegnać się z kibicami w tym sezonie. Zarówno dla wrocławian jak i ekipy "Kociewskich Diabłów" to był bowiem sezon bardzo dziwny. Mimo wszystko przeważały w nim jednak negatywne emocje. Tych pozytywnych było nieco więcej w Starogardzie Gdańskim, zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy Polpharma złapała wiatr w żagle.
Faworytem batalii niewątpliwie była ekipa gości. Ale pierwsze minuty tego spotkania pokazały, że wrocławianie poważnie myślą o zwycięstwie w tym meczu. Tyle że myśleć i utrzymywać pełną koncentrację przez 10 minut, to stanowczo za mało. Już w drugiej kwarcie Polpharma zaczęła budować przewagę. Ta była raz mniejsza, raz większa, ale śmiało można powiedzieć, że to "Farmaceuci" mieli ten pojedynek pod kontrolą.
Goście na pewno zagrali zdecydowanie mądrzej, popełniali mniej głupich i niewymuszonych błędów, no i przede wszystkim opanowali walkę na deskach. Pod tablicami rządził zwłaszcza Uros Mirković, który zbierał zarówno pod swoją tablicą, jak i pod tą atakowaną.
W ataku "hasał" Michael Hicks. Amerykanin stoczył pojedynek strzelecki z Mateuszem Jarmakowiczem i choć w końcowym rozrachunku skuteczniejszy okazał się ten drugi, to było marne pocieszenie dla ekipy z Wrocławia.
Po tym zwycięstwie Polpharma awansowała w tabeli Tauron Basket Ligi na 11. miejsce. Z kolei Śląsk kończy sezon na 15. lokacie.
WKS Śląsk Wrocław - Polpharma Starogard Gdański 53:72 (16:17, 12:22, 15:18, 10:15)
Śląsk: Jarmakowicz 16, N. Kulon 12, Igovlev 10, Jankowski 5, Han 2, Krakowczyk 2, Jakubiak 2, Chanas 2, Pruefer 2, Wnętrzak, M. Kulon.
Polpharma: Hicks 14, Paliukenas 11, Mirković 11, Flieger 9, Diduszko 7, Szymański 6, Długosz 4, Grujić 4, Dee 4, Kinloch 2.