Nie tak wyobrażali sobie zakończenie sezonu zasadniczego koszykarze i kibice rezerw Rosy. Wzmocniona wszystkimi zawodnikami z podwójnymi licencjami drużyna z Radomia z dużymi nadziejami podeszła do pojedynku z pewnym miejsca w fazie play-off Zniczem.
Początek spotkania był wyrównany, choć nie brakowało w nim błędów. Zawodników obu drużyn z pewnością sparaliżowała nieco stawka zawodów - gospodarze walczyli bowiem o ósme miejsce, zaś pruszkowianie o przewagę parkietu w decydującej części rozgrywek. Obie strony zanotowały kilka niecielnych rzutów, łącznie uzyskując przez ponad trzy i pół minuty po dwa punkty.
Kolejne fragmenty premierowej odsłony były już dużo żywsze. Strzelecką kanonadę rozpoczął Damian Cechniak, trafiając z półdystansu. Po chwili "trójką" odpowiedział Jakub Schenk, ale dłużny nie pozostawał Patryk Przyborowski. Pół minuty później ten sam zawodnik popisał się identycznym zagraniem, dając swojej drużynie trzy "oczka" przewagi (7:10). Końcówka tej części należała już jednak do miejscowych, w czym duża zasługa Łukasza Bonarka i Filipa Zegzuły, raz po raz dziurawiących kosz przeciwników.
Podopieczni Karola Gutkowskiego z animuszem rozpoczęli drugą kwartę, w ciągu nieco ponad dwóch minut podwyższając prowadzenie do dziewięciu punktów (31:22). Byli bardzo skuteczni w kontrataku. Ich serię przerwał Dawid Słupiński, niwelując nieco stratę. Po trafieniu Michała Sadło o przerwę poprosił jednak trener Znicza, Marek Zapałowski.
Ten ruch przyniósł skutek, bowiem po powrocie na parkiet goście trzymali się blisko rywali. W szeregach ekipy spod Warszawy wyróżniał się Filip Put, który zdobył siedem punktów przez niecałe trzy i pół minuty.
Po zmianie stron mecz był zdecydowanie bardziej wyrównany. Zaczęła się jednak uwydatniać przewaga pruszkowian pod obiema tablicami. O ile w trzeciej części UTH Rosa prezentowała jeszcze poziom zbliżony do tego z początkowych dwudziestu minut, o tyle w ostatniej kwarcie jej gra się załamała.
Zdobywanie punktów przychodziło gospodarzom z dużo większą trudnością, choć po celnej próbie Damiana Jeszke zza linii 6,75 m było 70:59. Do końca spotkania pozostawało niespełna sześć minut. To, co stało się później, było prawdziwym koszmarem dla zawodników i kibiców rezerw Rosy. Zdołały one bowiem zdobyć... zaledwie trzy "oczka" przez tak długi fragment.
Znicz Basket wykorzystywał każdą stratę i błąd rywali. Ręka nie zadrżała ani Damianowi Tokarskiemu, ani Damianowi Janiakowi oraz najskuteczniejszemu na parkiecie Przyborowskiemu. Radomianie nie potrafili zatrzymać rozpędzonych rywali, którzy w najbardziej odpowiednim momencie podkręcili tempo, wygrywając 78:73 i uzyskując przewagę parkietu w fazie play-off.
ACK UTH Rosa Radom - Znicz Basket Pruszków 73:78 (22:20, 22:17, 18:18, 11:23)
UTH: Bonarek 13, Szymkiewicz 12, Zegzuła 11, Jeszke 10, Schenk 10, Sadło 8, Bojanowski 5, Sobuta 2, Cetnar 2
Znicz: Przyborowski 23, Janiak 14, Słupiński 14, Put 11, Tokarski 5, Szwed 5, Czosnowski 4, Cechniak 2.
Zobacz wideo: Pudzianowski: kilka informacji już mam, życzę tym panom powodzenia
Źródło: WP SportoweFakty