[b]
WP SportoweFakty: Zwykle to pan może pochwalić się dużą liczbą zbiórek po meczach, ale w starciu z Polpharmą Starogard Gdański to brat okazał się skuteczniejszy w tym elemencie. [/b]
Bartosz Diduszko: Widziałem, że miał aż 16 zbiórek. Niezły wynik. Pół żartem, pół serio mogę powiedzieć, że trochę mi tych zbiórek zabrał w ostatecznym rozrachunku.
Nieźle wam poskakał po głowach.
- To wynika z dobrego ustawienia. Łukasz ma dobre czucie do zbiórek. Jak już stanie w tej odpowiedniej pozycji, to trudno go przepchnąć.
Mimo że rywale mają nieco więcej centymetrów.
- Ale wzrost nie jest jedyną składową zbiórki. Trzeba dodać do tego walkę, zaangażowanie, determinację. Niezwykle ważna jest także antycypacja.
Z tego co wiem, to nie był pierwszy pojedynek braci Diduszko w Tauron Basket Lidze.
- To prawda. Poznaliśmy już ten smak braterskiej rywalizacji. Łukasz grał kiedyś w AZS-ie Koszalinie, a ja w Śląsku Wrocław. Wydaje mi się, że to był czwarty bądź piąty mecz między nami.
Czyli specjalnego napięcia już przed tymi pojedynkami nie ma?
- Fajnie było się zobaczyć, ale nie traktujemy tych meczów wyjątkowo. Po prostu zwykłe spotkanie ligowe.
[b]
Mówił pan, że zabrakło nieco zbiórek, ale sporo punktów za to pan uzyskał w poniedziałkowym spotkaniu.[/b]
- Partnerzy chętnie dzielili się ze mną piłką, szukali na wolnych pozycji. Musiałem z tego skorzystać. Akurat w meczu z Polpharmą piłka chętnie mnie słuchała i wpadała do kosza.
Anwil zrobił swoje w Starogardzie Gdańskim. Pewnie wygrał i awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli.
- Taki był plan - przyjechać i sięgnąć po kolejne zwycięstwo w lidze. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale od samego początku postawiliśmy swoje warunki i to przyniosło oczekiwany efekt.
Patrzycie w tabelę? Często analizujecie różne możliwe warianty? Ołówek jest w grze?
- Szczerze? To nie. Staram się w tabelę nie patrzeć, bo przed nami jeszcze sporo meczów. Wszystko się może zmienić. Prawda jest taka, że trener przekonał nas do tego, aby koncentrować się na każdym kolejnym rywalu, a nie wybiegać daleko do przodu.
Rozmawiał Karol Wasiek