- Przez cały mecz mieliśmy wielki problem ze zbieraniem piłki i z tego tytułu przeciwnik miał wiele okazji do ponowień swoich akcji - podkreślił po meczu Konrad Kaźmierczyk, trener Astorii. - Starałem się jednak rotować, żeby to w jakimś stopniu nieco lepiej wyglądało - dodał. Niestety dla jego zespołu, nie wyglądało. Bydgoszczanie samemu tylko duetowi Metelski-Bręk dali zebrać 12 piłek ze swojej tablicy.
Problemy w obronie można jednak było nadrobić atakiem, ale i tu pojawiały się problemy. - Graliśmy zdecydowanie za bardzo indywidualnie. Nie dzieliliśmy się piłką, bo każdy chciał przełamać swoją niemoc. A powinniśmy grać cierpliwie i czekać na dogodniejsze pozycje - zaznaczył Kaźmierczyk.
W ostatnim czasie bydgoszczanie nie mieli okazji do zbyt częstych treningów w pełnym zestawieniu, gdyż juniorzy starsi z powodu turnieju finałowego we Wrocławiu nie byli do dyspozycji szkoleniowca. - Zabrakło drużyny, co też jest w jakiś sposób na pewno spowodowane tym, że dawno nie graliśmy 5 na 5. Ale liczę, że po tym meczu wszyscy się otrząsną i w piątek będziemy grać jak prawdziwy zespół.
Odpoczynku Astoria w związku z tym tak naprawdę nie ma, gdyż to właśnie ona, meczem w stolicy z Legią, rozpocznie 27. kolejkę pierwszej ligi zaledwie dwa dni po starciu z Biofarmem.