Adam Popek: Wygrałyście w weekend z MKS Polkowice będącym na miejscach medalowych, lecz chyba jesteście trochę poobijane?
Agnieszka Szott-Hejmej: Może trochę… Obie strony grały bardzo agresywnie, walczyły o swoje i normalne, że trzeba było stracić sporo sił, by osiągnąć swoje. W drugiej połowie doprowadziliśmy do małej nerwówki. Rywalki trafiły kilka rzutów i nagle przewaga wynosiła zaledwie 9 punktów. Pomyślałam – przecież nie możemy tego przegrać!
Ale odpowiednia reakcja nastąpiła.
- Stąd na czwartą kwartę wyszłyśmy niezwykle zmotywowane, szczególnie jeśli chodzi o postawę obronną. Wyłączaliśmy liderki ekipy z Polkowic. Wiadomo - jak się gra w defensywie, tak potem wychodzi atak.
Końcówka przypieczętowała triumf.
- Pozwalając przeciwnikowi rozwinąć skrzydła trzeba brać pod uwagę, że za chwilę zacznie mu wszystko wpadać do kosza i problemy gotowe. Super, iż to my zgarnęłyśmy pełną pulę.
Macie wciąż trudną sytuację, bo radzicie sobie bez podstawowej rozgrywającej. Mimo to zdobyłyście ostatnio prawie 80 punktów.
- Prawda, nie jest łatwo. Przy rozprowadzaniu piłki pomagają inne dziewczyny - Katka Zohnova, Magda Ziętara, ja. Sporo pracy wykonuje również Yvonne Turner.
Wyrasta ponad przeciętność w statystykach rzutowych.
- Ona akurat wobec takiej sytuacji mnóstwo minut spędza na parkiecie i chyba dobrze się z tym czuje, co widać właśnie po zdobyczach punktowych. Jednym słowem, działa dla dobra drużyny. Mimo eksploatowania organizmu nie narzeka.
Warto zaznaczyć, że obecny tydzień będzie wręcz morderczy.
- Nie da się ukryć. Jedziemy do Bourges na pojedynek euroligowy. Wiadomo, że należy liczyć kilka godzin w podróży. Z Francuzkami walczymy, potem wracamy i dzień później czeka Lublin, pojedynki, których stawką jest puchar Polski…
Tam też walczycie.
- Też walczymy. Mam nadzieję, że Cristina Ouvina już zdoła pomóc zespołowi, choć kilka minut. Wtedy każda będzie mogła realizować się na swojej pozycji, co powinno dać lepszy ogólny efekt naszej postawy.
Jeżeli zdobędziecie główne trofeum przypuszczam, że bardzo je docenicie?
- Tak! Co najmniej jak mistrzostwo! Oczywiście, wiele przeciwności przyjdzie pokonać, aczkolwiek wierzę, że zespół nie zawiedzie. Wiemy czego od siebie nawzajem oczekiwać i chciałabym zakończyć pozytywnie ten maraton.