Początek spotkania nie wskazywał jednak na przegraną Trefla. Podopieczni Zorana Marticia grali z większą rozwagą od gości, kontrolując wydarzenia na parkiecie. W pewnym momencie sopocianie wyszli nawet na czteropunktowe prowadzenie - 16:12.
- Spodziewaliśmy się tego, że Rosa do naszego spotkania podejdzie zmęczona po ostatnim starciu ligowym ze Stelmetem BC Zielona Góra. Przypuszczaliśmy, że ich poziom koncentracji nie będzie taki sam - przyznał na konferencji prasowej Zoran Martić, szkoleniowiec Trefla Sopot.
Z biegiem czasu podopieczni Wojciecha Kamińskiego potrafili zaadoptować się do warunków, które postawili sopocianie. Przy okazji radomianie przyspieszyli swoją grę i zaczęli wyprowadzać kontrataki, które okazały się zabójcze dla gospodarzy.
Kluczowym elementem dla losów spotkania okazały się straty po stronie sopocian. Gospodarze mieli aż 22! - Niestety popełniliśmy aż 22 straty, co z takim zespołem, jak Rosa, jest nie do przyjęcia. Rywale skrzętnie to wykorzystali i złapali pewność siebie i trudno było nam ich już zatrzymać - skomentował Martić, który przyznał jednocześnie, że zawodnicy nie zrealizowali jego przedmeczowych założeń.
- Mieliśmy dokładnie nakreślony plan na ten mecz, ale nie powiódł się. Naszym celem było ograniczenie liczby strat, a także poprawa gry na zbiórkach, co ostatnio nie wychodziło nam najlepiej - zaznaczył.