Dlaczego Trefl rozstał się z Gregiem Surmaczem? "On nie jest żadnym kozłem ofiarnym"

Działacze Trefla Sopot w poniedziałek rozstali się z Grzegorzem Surmaczem za porozumieniem stron. - To nie jest tak, że on jest winny tego, że mamy tak słaby bilans - przyznaje Zoran Martić, opiekun żółto-czarnych.

[tag=18941]

Grzegorz Surmacz[/tag] pod koniec ubiegłego tygodnia został odsunięty od zespołu Trefla Sopot. Zawodnik nie mógł przychodzić na treningi drużyny. Czekał na rozwój wydarzeń. Jego agent, Grzegorz Piekoszewski, prowadził rozmowy z klubem i ostatecznie udało się nawiązać porozumienie. Kontrakt pomiędzy stronami został rozwiązany.

Taka decyzja byłą spowodowana fatalną formą zawodnika na początku obecnego sezonu. Koszykarz miał być jedną z wiodących postaci w ekipie Zorana Marticia, ale jego dyspozycja jest daleka od optymalnej.

Gracz w pierwszych ośmiu meczach TBL przeciętnie na parkiecie spędzał 24 minuty, zdobywając w tym czasie tylko 5,6 punktu i pięć zbiórek.

- Nie chcę obwiniać go za nasze porażki na początku obecnego sezonu. On nie jest żadnym kozłem ofiarnym. Absolutnie. To jest wielki profesjonalista, który robił wszystko co mógł, aby nam pomóc. Dlaczego podjęliśmy taką decyzję? Po prostu musieliśmy coś zrobić. Trzeba było wstrząsnąć zespołem, tak aby zaczął funkcjonować lepiej - przyznaje Martić.

- Poza tym nie było takiej opcji abyśmy ściągnęli dodatkowego gracza do składu. Nie mamy po prostu na to pieniędzy, więc trzeba było z kogoś zrezygnować. Długo nad myśleliśmy, ale w końcu podjęliśmy taką decyzję - dodaje Słoweniec.

Odejście zawodnika było zaskoczeniem dla całego zespołu. Surmacz był lubianym zawodnikiem w grupie. Ciekawostką jest fakt, że koszykarz pojawił się na meczu z AZS-em Koszalin i wspierał z trybun byłych już kolegów.

Źródło artykułu: