- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Anwil to czołowa drużyna ligi, w której grają świetni zawodnicy. Musieliśmy sporo się natrudzić, by wygrać ten mecz, bo włocławianie co jakiś czas wracali do gry i nie chcieli odpuścić - mówi A.J. Walton, dla którego było to najlepsze spotkanie w barwach Akademików. Amerykanin był skuteczny (15 punktów - 7/13 z gry), ale starał się także kreować pozycje dla kolegów.
- Dobrze konstruowaliśmy akcje, piłka krążyła. Przeplataliśmy ataki pozycyjne z kontrami. Razem z Ra'Shadem staraliśmy się wbijać pod kosz. Chcieliśmy kończyć akcje bądź podawać do lepiej ustawionych partnerów - dodaje zawodnik.
Amerykanin w poprzednich meczach miał spore problemy ze skutecznością (2/11, 4/11, 3/12, 8/18, 4/12 i 2/9). Na dodatek podejmował fatalne decyzje, wprawiając w sporą irytację kibiców, którzy zaczęli na niego narzekać. Z Anwilem do jego postawy nie można mieć zastrzeżeń. Jedynym mankamentem jest fakt, że musiał opuścić boisko z powodu pięciu przewinień.
- Często zostaję po treningach i ćwiczę swój rzut, bo to moja groźna broń. Jestem pewny, że w kolejnych meczach ten element będzie wyglądał naprawdę solidnie - komentuje.
W starciu z Anwilem, Akademicy wykonali świetną pracę przy Davidzie Jelinku, ale to z kolei otworzyło innych zawodników. Trafiali Kamil Łączyński (12 punktów) i Robert Tomaszek (13).
- Zaskoczył nas Kamil Łączyński, który rozegrał bardzo dobre spotkanie. Robert Tomaszek spisał się również całkiem nieźle. Zebrał kilka piłek w ataku i trafił parę ważnych rzutów z półdystansu. Nie spodziewałem się takiego występu od tych zawodników - podkreśla Walton.