Anwil Włocławek, który wygrał cztery z pięciu pierwszych meczów, był faworytem starcia wyjazdowego z AZS-em Koszalin. Ostatecznie górą z tego pojedynku wyszli Akademicy, którzy wygrali 75:68.
Na pomeczowej konferencji prasowej Igor Milicić, dla którego był to powrót do Koszalina po kilku miesiącach, przyznał, że jego podopieczni źle rozpoczęli niedzielne spotkanie.
- Nie weszliśmy w mecz tak, jak powinniśmy to zrobić. Aczkolwiek mimo tego faktu wszystko mieliśmy w swoich rękach i mogliśmy wygrać - zaznaczył.
Po kilku minutach koszalinianie prowadzili 14:10, a pierwszą kwartę wygrali 15:14. Później jednak do głosu doszli goście z Kujaw, którzy stopniowo zaczęli przejmować kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Anwil osiągnął w pewnym momencie sześciopunktową przewagę, ale gospodarze szybką ją zniwelowali.
O losach całego spotkania zadecydowała czwarta kwarta. W niej skuteczniejsi okazali się koszalinianie. Dużo do powiedzenia miał nowy koszykarz AZS-u - Ra'Shad James, który zdobył 22 punktów, ale wymusił także dziewięć przewinień.
Ciekawostką jest fakt, że aż trzech podstawowych zawodników Anwilu musiało przedwcześnie opuścić parkiet. Robert Skibniewski, Kamil Łączyński i Bartosz Diduszko popełnili pięć fauli. W samej końcówce Milicić musiał skorzystać z usług Adriana Warszawskiego.
Błędy, które zaważyły o losach spotkania?
Nie ma co ukrywać faktu, że sędziowie nie mieli najlepszego dnia w niedzielny wieczór. W decydujących momentach nie dostrzegli kilku ewidentnych przewinień.
@Wojczyn telewizja jest bezlitosna dla sedziow. Dwa faule Dabrowskiegi niewidoczne dla 3 sedziow? Zarty
— Marcin Muras (@MartinMuras) listopad 15, 2015
- Uważam, że wszyscy, którzy uczestniczyli w meczu, muszą zobaczyć powtórkę z tego spotkania i sprawdzić, jakie błędy zostały popełnione. My również musimy to uczynić - dyplomatycznie stwierdził Milicić.
Jego zespół poniósł drugą porażkę w tym sezonie. Nie ma co ukrywać, że drużynie bardzo brakuje Chamberlaina Oguchiego, który leczy kontuzję. W najbliższym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław ponownie go zabraknie.
- Jest jeszcze dużo do poprawienia w naszej grze. Chcemy stawać się lepsi. Bardzo nam na tym zależy. W kolejnych meczach musimy być agresywniejsi, tak aby przełożyć naszą pracę z treningu na spotkanie - przyznał szkoleniowiec.