Mistrzowie Polski nie mieli wiele czasu na przygotowania do meczu z Energą Czarnymi. Zielonogórzanie mecz przeciwko ekipie ze Słupska zagrali bowiem zaledwie dwa dni po spotkaniu z Panathinaikosem Ateny. - Myślę, że kibice mogą być zadowoleni, my jesteśmy. Wygraliśmy w piątek, potem czadu dali Muszkieterowie (drugoligowa drużyna związana ze Stelmetem BC), następnie zwyciężyliśmy z Czarnymi. Oczywiście trochę żartując, ale prawda jest taka, że bardzo ciężko pracujemy na treningach u Saso Filipovskiego i to zaczyna procentować, przynosić zamierzony skutek. Musimy pracować nawet jeszcze ciężej, jeśli myślimy o wygranych w Eurolidze - powiedział Mateusz Ponitka.
Biało-Zieloni po pierwszej połowie prowadzili z Energą Czarnymi różnicą zaledwie dwóch punktów. Trzecia i czwarta kwarta wyglądały już zupełnie inaczej - Stelmet BC Zielona Góra zdominował spotkanie i odniósł pewne zwycięstwo. - Na początku Czarni byli agresywni i dobrze przygotowani na nasze zagrywki, mieli kilka rozwiązań, które ćwiczyli w minionym tygodniu, bo nie widzieliśmy ich na scoutingu. Zaskoczyli nas kilkoma rzeczami. W połowie trener dał nam wskazówki, jak mamy grać i co mamy zmienić w naszej grze, by złapać rytm. Od początku drugiej połowy to się zdarzyło. Wyszliśmy agresywnie, wykorzystaliśmy błędy Czarnych i dowieźliśmy zwycięstwo - dodał reprezentant Polski.
- Nie można powiedzieć, że to była łatwizna. Czarni przyjechali gotowi do gry, nastawieni na zwycięstwo i agresywną walkę. Trzecia kwarta zdecydowanie zaważyła na losach meczu, odskoczyliśmy na 15-20 punktów i potem kontrolowaliśmy spotkanie - skomentował Mateusz Ponitka.