A.J. Walton w dwóch ostatnich sezonach z powodzeniem reprezentował barwy Asseco Gdynia. W minionych rozgrywkach Amerykanin przeciętnie notował 16,5 punktu i miał 5,7 asyst. Był najlepszym strzelcem w zespole, potwierdzając swoje duże umiejętności. Zawodnik kilka meczów wygrał praktycznie w pojedynkę.
Działacze klubu chcieli go zostawić na kolejne miesiące, ale zawodnik zażyczył sobie zbyt dużej podwyżki w kontrakcie. Tam pracował z Davidem Dedkiem, który w okresie wakacyjnym trafił do AZS-u Koszalin. Słoweniec zawsze był entuzjastą talentu amerykańskiego rozgrywającego. Tydzień przed pierwszym meczem sezonu trafił on do zespołu Akademików.
Jak na razie Walton jest daleki od formy, którą prezentował w Asseco Gdynia. Ma duże problemy ze skutecznością (21/62), słabo kreuje grę zespołu (19 asyst) i popełnia proste straty (13).
- Kompletnie nie jestem zadowolony z tego, co zaprezentowałem w pierwszych pięciu meczach. To nie tak miało to wyglądać. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że zawodzę kolegów, trenerów, działaczy i kibiców. Co muszę poprawić? Skuteczność i zbiórkę w defensywie. Popełniam także za dużo strat - przyznaje Walton.
- W tym roku za cel postawiłem sobie, że pokażę wszystkim, iż potrafię rzucać celnie z dystansu. Dużo nad tym elementem pracowałem w wakacje. W ostatnim miałem 60-procentową skuteczność, co pokazuje, że coraz pewniej w tym elemencie się czuję. Oby tak dalej - dodaje gracz.
Amerykanin przyznaje jednocześnie, że jego rola w koszalińskim zespole jest nieco inna niż w Asseco. - W Gdyni przede wszystkim koncentrowałem się na zdobywaniu punktów. To był mój cel. Tutaj jest nieco inaczej. Mam skupiać się na tym, aby kreować grę, angażować wszystkich zawodników. Potrzeba trochę czasu, abym wszystkich poznał. Ten zespół ma na pewno potencjał. Z każdym meczem powinniśmy być coraz lepsi - zapewnia Amerykanin.