[tag=51592]
Rob Poole[/tag] dostarcza zaledwie 6,6 punktu na mecz. Amerykanin jest największym rozczarowaniem tego okresu transferowego. Miał być jedną z podstawowych opcji w ataku, ale ma problemy ze skutecznością. Przeciwko Asseco Gdynia trafił zaledwie jeden z dziewięciu rzutów. Sam zawodnik z kolei podkreśla, że jego największym kłopotem są... zbiórki, a nie skuteczność.
- Moja obecna forma jest dość przeciętna. Na pewno mógłbym grać lepiej. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Co mógłbym robić lepiej? Na pewno do poprawy są zbiórki. Muszę być bardziej aktywny w tym elemencie. Wiem, że wielu mówi, iż moim największym mankamentem jest skuteczność, ale ja nie do końca się z tym zgodzę. Poza tym ostatnim meczem w Gdyni - mam całkiem niezły procent celnych rzutów - przyznaje amerykański rzucający.
Poole najlepsze zawody rozegrał przeciwko Polpharmie Starogard Gdański. Zdobył tam 11 punktów, trafiając trzy rzuty z dystansu. Z PGE Turowem Zgorzelec dołożył 10 oczek, z kolei z MKS-em Dąbrowa Górnicza - osiem. Z Asseco Poole zagrał koszmarnie. Uzyskał zaledwie dwa punkty w ciągu 25 minut.
- Ten mecz nam nie wyszedł. Oglądaliśmy już te zawody na wideo i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski. Chcemy się poprawić - zapowiada zawodnik.
Czy dla absolwenta uczelni Siena poziom w TBL jest zaskoczeniem? - Nie, w żadnym wypadku. Wiedziałem, że gra tutaj sporo dobrych zawodników. Rozmawiałem z wieloma ludźmi przed podpisaniem i dokładnie wiedziałem, że tak będzie - podkreśla Poole.
Działacze nie ukrywają faktu, że są rozczarowani początkiem sezonu i nie wykluczają ewentualnych zmian w drużynie, która ma zacząć prezentować się lepiej. Dla amerykańskiego rzucającego najbliższe spotkanie z AZS-em Koszalin może być ostatecznym sprawdzianem przydatności do zespołu. Jeśli go nie zda, to pożegna się z ekipą.