WP SportoweFakty: Europejskie puchary oraz ekstraklasa tak bardzo zaabsorbowały wasz zespół, że w Bydgoszczy musieliście sobie radzić bez czterech podstawowych zawodników. Na parkiecie nie było jednak tego widać.
Filip Zegzuła: Tak, to prawda. Przyjechaliśmy w okrojonym składzie do Bydgoszczy. Wiedzieliśmy, że będzie to mecz walki - musieliśmy dać z siebie 100 procent, aby go wygrać. Każdy, kto wszedł na boisko, dał pozytywną energię i to zadecydowało o końcowym wyniku.
Ostatnie dwie porażki u siebie - jak widać - mocno na was podziałały. I to pozytywnie.
- Rzeczywiście te ostatnie mecze były słabe w naszym wykonaniu. Przepracowaliśmy jednak bardzo mocno zeszły tydzień i chcieliśmy pokazać w Bydgoszczy, że wracamy na właściwą ścieżkę.
Jak ty czułeś się w tym spotkaniu? Bo spoczywała na tobie dużo większa odpowiedzialność niż we wcześniejszych meczach, kiedy obok siebie miałeś chociażby Łukasza Bonarka i Kubę Schenka.
- Czułem się dobrze w meczu z Astorią. Wiedziałem, że niektóre akcje będę musiał rozgrywać, niektóre skończyć samemu, wejściem pod kosz lub rzutem. Zagraliśmy jednak bardzo zespołowo i dzięki kolegom z drużyny miałem kilka czystych pozycji.
W poprzednim sezonie dosyć długo się rozkręcałeś, jeśli chodzi o rozgrywki w I lidze. Teraz jest inaczej. Co ma na to wpływ?
- To prawda, zeszły sezon był dla mnie ciężki, długo trwała moja aklimatyzacja z pierwszą ligą. Dopiero po kilku kolejkach zacząłem lepiej grać. W tym sezonie jest troszkę lepiej, czuje się już dużo pewniej na boisku niż na początku zeszłego sezonu i chyba to jest główny czynnik.
Czy zmieniła się twoim zdaniem I liga, jeśliby porównać miniony i obecny sezon?
- Liga się bardzo zmieniła. Jest kilka nowych nieobliczalnych drużyn, było poza tym dużo ciekawych transferów. Ekipy z czołówki są bardzo mocne, lecz w tej lidze każdy może wygrać z każdym, co już nieraz miało miejsce.
W poprzednim sezonie byliście wielką niewiadomą, która okazała się rewelacją. Sądzisz, że w tym sezonie również uda wam się wejść do play-off?
- Oczywiste jest to, że walczymy o jak najlepszą pozycję. Chcemy znaleźć się w play-offach. Będzie to ciężkie zadanie, lecz oczywiście wykonalne. Szkoda tych dwóch porażek we własnej hali, ale mamy nadzieję, że to były tylko "wypadki przy pracy".
W obecnym sezonie zadebiutowałeś w TBL, ale był to nawet nie epizod, bo była to dosłownie chwila. Jak jednak się czułeś w momencie wejścia na parkiet?
- To naprawdę super uczucie pojawić się na boisku ekstraklasowym – po prostu spełnienie marzeń z dzieciństwa.
Pierwsze punkty w TBL już w tym sezonie?
- Miejmy nadzieję, że tak się stanie.
Waszym kolejnym rywalem pierwszoligowym będzie Zetkama Doral Nysa Kłodzko. Niby beniaminek, ale dwie niespodzianki u siebie już sprawił, a wy ostatnio u siebie zawodziliście. Jak musicie zagrać, aby nie przydarzyła wam się w tym spotkaniu wpadka?
- Musimy znowu pozostawić serce na parkiecie i zagrać po prostu ponownie tak agresywnie i z takim samym zaangażowaniem, jak w meczu z Astorią. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale jesteśmy dobrej myśli.