W poniedziałkowym meczu na Kociewiu zmierzyły się ekipy będące na dwóch biegunach ligowej tabeli, lecz początek starcia zapowiadał to, iż Kociewskie Diabły będą w stanie powalczyć z naszpikowaną gwiazdami drużyną z Zielonej Góry. Podopieczni Dariusza Szczubiała w pewnym momencie prowadzili nawet ośmioma punktami i kibice w hali, jak i przed telewizorami mieli nadzieję, że zobaczą ciekawe widowisko.
- Polpharma zaczęła bardzo skutecznie, z trudnych pozycji trafiali za 3 punkty i gratulacje dla nich za dobrą walkę - chwalił gospodarzy, Saso Filipovski.
- To był ciężki mecz, spodziewaliśmy się tego - wtórował swojemu trenerowi Vlad-Sorin Moldoveanu.
Decydująca dla losów poniedziałkowej walki okazała się 2.kwarta. Tą zespół z Winnego Grodu wygrał 12 punktami, a świetnie prezentował się Przemysław Zamojski, który w tym okresie czasu trafił dwukrotnie zza linii 6,75, zapewniając przyjezdnym bezpieczną przewagę.
- Poprawiliśmy defensywę i kontrolowaliśmy tę 10 punktową przewagę - kontynuował Filipovski.
Już w piątek przed mistrzem Polski kolejne starcie w Eurolidze. Tym razem z wielkim Panathinaikosem Ateny. W obozie Stelmetu Zielona Góra nie ukrywało się, iż myślami jest się już wyłącznie przy Grekach.
- Najważniejsze, aby teraz wrócić, bo czeka nas w piątek trudny mecz - podkreślał Saso Filipovski.
- Musimy się na tym skoncentrować - przyznawał Moldoveanu.