Sebastian Kowalczyk - kiedyś rozgrywający, teraz strzelec

Tane Spasev powierzył Sebastianowi Kowalczykowi znacznie inną rolę w zespole niż to miało miejsce w dwóch sezonach. Zawodnik ma przede wszystkim skupić się na dostarczaniu punktów drużynie żółto-niebieskich.

- To nasz Jaycee Carroll - tak o Sebastianie Kowalczyku mówi w dość żartobliwy sposób Tane Spasev, szkoleniowiec gdyńskiej drużyny, który znalazł nowy pomysł na jego osobę w drużynie. Przekwalifikował go na pozycję numer "dwa". 22-letni zawodnik ma skupić się na zdobywaniu punktów, a nie na kreowaniu, jak to było do tej pory.

Kowalczyk ma "zielone światło" od macedońskiego trenera na oddawanie rzutów. Jeśli ma wolną pozycję, to ma wyjść w górę i przymierzyć.

- W mojej filozofii on jest "dwójką". Oczywiście może zagrać jako rozgrywający, ale przede wszystkim widzimy go na pozycji rzucającego obrońcy - podkreśla Tane Spasev.

Jak na razie skuteczność Kowalczyka jednak nieco zawodzi (3/11,1/10,2/8), ale macedoński szkoleniowiec jest przekonany, że z każdym kolejnym meczem powinno być coraz lepiej, bo koledzy kreują mu dużo wolnych pozycji.

Sebastian Kowalczyk stał się "dwójką"
Sebastian Kowalczyk stał się "dwójką"

WP SportoweFakty: Sebastian Kowalczyk stał się strzelcem?

Sebastian Kowalczyk: Trener często mnie wystawia na parkiecie razem z Anthonym Hickeyem. Nie ma dla mnie większego znaczenia, czy gram na pozycji "jeden" czy "dwa". Mam zielone światło od trenera. Jeśli jestem wolny, to mam rzucać.

Idziesz bardziej w stronę rzucającego obrońcy?

- Bardziej przesunąłem się w stronę bycia combo-guardem. Mam zarówno minuty na "jedynce", jak i na "dwójce". Trener przed sezonem dokładnie określił moje zadania.

To nieco inaczej wygląda niż u trenera Davida Dedka?

- W pierwszym roku gry w Asseco w ogóle nie występowałem na "dwójce". Jednak później zdarzały się takie momenty, że występowałem razem z A.J. Waltonem. Stopniowo byłem przygotowywany do takiej zmiany.

W wakacje sporo pracowałeś nad rzutem?

- Miałem pewne problemy ze zdrowiem i nie mogłem w 100 procentach biegać czy podnosić ciężary. Więcej czasu spędziłem w hali i oddawałem sporo rzutów. Może to teraz procentuje?

Możesz zapewnić kibiców gdyńskiej drużyny, że ze zdrowiem wszystko w porządku?

- Fani nie muszą się dłużej martwić (śmiech). Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po zeszłym sezonie zdałem sobie sprawę, że zdrowie jest najważniejsze. Gdyby masz problemy z ciałem, to wówczas podupada także kwestia psychiczna. Teraz wszystko jest w porządku i mogę w pełni skupić się na koszykówce.

Skąd u ciebie taka duża pewność siebie?

- Po części zależy to od charakteru, a także od tego, z jakimi trenerami pracujesz. Moi dotychczasowi szkoleniowcy jasno mi mówili, że mam dobrze ułożoną rękę i mam przyzwolenie na rzucanie. Co ciekawe, nawet inni zawodnicy mi powtarzali, że mam dobre czucie, tzw. "miękką kiść". Do tego dokładam oczywiście pracę, bo na samym talencie daleko się nie zajedzie.

Komentarze (0)