W lutym gospodarze ograli WKS Śląsk Wrocław w piątkę i bez centrów, co było wówczas wielką sensacją. Tym razem goście również polegli na Podkarpaciu. Sam mecz był jednak zupełnie inny, a jego losy ważyły się do ostatnich sekund. Siarka Tarnobrzeg wygrała co prawda tylko 75:74, ale niemal przez całe spotkanie prowadziła.
- Gratulacje dla gospodarzy, którzy zasłużyli na wygraną. Ten mecz można podsumować jako coś, czego nie planowaliśmy. Nie chcieliśmy się poddawać, ale ten wynik nie jest dla nas najlepszy. Końcówka była dla nas bardzo nerwowa. Myślę, że całe spotkanie byliśmy pod presją - tłumaczył trener Mihailo Uvalin.
Spore problemem Śląska była postawa zawodników krajowych. Z dobrej strony pokazał się Kamil Chanas, który miał jeszcze szansę by rzutem rozpaczy uratować swój zespół. Fatalnie zaprezentował się jednak Mateusz Jarmakowicz, nic szczególnego nie pokazał Michał Jankowski. Po przerwie opiekun gości postawił z konieczności na młodego Norberta Kulona.
- To był pierwszy mecz w sezonie, każda drużyna była w podobnej sytuacji. Jeśli mam być jednak szczery zrobiliśmy zbyt dużo głupich błędów i strat, by wygrać to spotkanie. Straciliśmy swoje szanse w pierwszej kwarcie, gdy mogliśmy przejąć kontrolę nad grą - nie ukrywał trener Śląska.
Koszykarze z Wrocławia momentami wyglądali na zagubionych. Mimo wygranej walki o zbiórki goście zagrali jednak bardzo nieskutecznie. - Siarka zostawiła na parkiecie więcej krwi, by wygrać. Życzę im powodzenia w sezonie - dodał Uvalin.
Śląsk doznał niespodziewanej porażki, co w kontekście kolejnych, dość wymagających rywali stawia wrocławian w mało komfortowej sytuacji. - Przegraliśmy pierwszy mecz w lidze. Szkoda, bo mieliśmy swoją szansę. Musimy się odbudować na kolejne spotkania - skomentował Kamil Chanas.