King Wilki Morskie Szczecin rozegrały dwa mecze w ramach Kasztelan Basketball Cup 2015 we Włocławku. Najpierw zawodnicy Marka Łukomskiego pokonali w półfinale Energę Czarnych Słupsk 91:76, a następnie przegrali w decydującej batalii z Anwilem Włocławek 64:73.
Weekendowy turniej pokazał dwa oblicza szczecińskiego zespołu, podobnie zresztą jak impreza rozgrywana przed dwoma tygodniami w Koszalinie. Wówczas King Wilki Morskie nieznacznie przegrywały z Polfarmexem i Energą Czarnymi, by trzeciego dnia zmiażdżyć AZS Koszalin. We Włocławku było podobnie, choć na odwrót. Szczecinianie wygrali pierwsze starcie i przegrali drugie.
- Ogólnie rozegraliśmy pozytywny turniej. Zagraliśmy dwa niezłe spotkania: jedno wygraliśmy bardzo pewne, a w drugim byliśmy blisko zwycięstwa pomimo tego, że przespaliśmy pierwsze kilka minut trzeciej kwarty. To był dla nas najgorszy moment tego turnieju. Kompletna dekoncentracja, która nie powinna mieć miejsca - powiedział Korie Lucious, amerykański rozgrywający King Wilków Morskich.
Były zawodnik Rosy Radom rozegrał niezły turniej. W pierwszym starciu rzucił 10, a w drugim 14 oczek. W batalii decydującej o triumfie we włocławskim turnieju, Lucious zagrał bardzo skutecznie na początku i pod koniec meczu. Jego dwie trójki w czwartej kwarcie sprawiły, że goście zbliżyli się do Anwilu nawet na trzy oczka (61:64).
- Jestem umiarkowanie zadowolony z tego, jak gram. To nadal nie jestem taki ja, jaki mógłbym być i jaki będę w sezonie - skomentował 26-letni playmaker.
W trakcie tegorocznego okresu przygotowawczego King Wilki Morskie rozegrały dotychczas siedem spotkań. Wygrały z nich trzy, przegrywając cztery. Wahania formy nadal zdarzają się zawodnikom ze Szczecina, a do rozpoczęcia sezonu pozostały już tylko niecałe dwa tygodnie.
- Musimy trzymać się cały czas razem. Nie ma innej recepty na to, by w lidze osiągnąć sukces. Wiemy, że jesteśmy zespołem z bardzo dużym potencjałem i każdy nasz trening oraz każdy sparing przybliżają nas do tego miejsca, w którym chcemy być - zakończył Lucious.