- Końcowy wynik zupełnie nie oddaje tego, co działo się w tym meczu - powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej Martyna Koc , autorka 9 punktów, 6 zbiórek i 3 asyst dla Artego Bydgoszcz. Jej zespół triumfował nad KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 72:55 i końcowy wynik mógłby wskazywać na to, że były to łatwe zawody dla bydgoszczanek. Było jednak zupełnie inaczej.
Po dwudziestu minutach gry Artego prowadziło różnicą zaledwie dwóch "oczek". - Wyszliśmy zbyt rozluźnieni na to spotkanie i tak nie może być. Musimy się uczyć koncentracji z każdym przeciwnikiem - ocenia podejście swoich podopiecznych do meczu trener Tomasz Herkt.
- Dobre mecze przedsezonowe oraz łatwa inauguracja spowodowały, że w pierwszej połowie nasza defensywa nie istniała. Zmieniło się to dopiero po przerwie, gdzie w trzeciej kwarcie straciliśmy zaledwie 6 punktów - dodaje.
W szatni zatem musiało paść kilka cierpkich słów, ale te dały efekt. - W drugiej połowie był nacisk na piłkę w obronie, odcięcie pierwszego podania, a to ograniczyło płynność gry gorzowianek. Tak właśnie musimy grać marząc o walce o najwyższe miejsca. Przewagę zdobywa się defensywą i łatwymi punktami z niej wynikającymi. W pierwszej części meczu tego nie było, a w samej trzeciej kwarcie zdobyliśmy aż 14 punktów z szybkiego ataku - komentuje Herkt.
Sztab szkoleniowy Artego poradzić będzie sobie też musiał z dwiema swoimi rozgrywającymi, pretendującymi do roli liderki zespołu. Mowa o Julie McBride i Mauricie Reid. - Tu chodzi o płynność naszej gry. Mamy dwie jedynki i one muszą się dyscyplinować - kończy opiekun bydgoszczanek.