Już w pierwszych akcjach przekonaliśmy się, że obie drużyny preferują zupełnie inną koszykówkę. Podopieczni Jonasa Kazlauskasa postawili na twardą obronę i penetracje strefy podkoszowej, gdzie wykorzystać można było również Jonasa Valanciunasa. To z czasem zaczęło nawet przynosić pożądane efekty, bo pod koniec pierwszej kwarty Litwini objęli prowadzenie.
Zespół Simone Pianigianiego w defensywie nie był zbyt agresywny, zaś w ataku nie potrafił się przebić przez szczelny mur rywala. Z tego powodu Azzurri wielokrotnie wpadali w tarapaty i oddawali rzuty pod wpływem czasu. Część z nich było jednak skutecznych, dzięki czemu Włosi trzymali się mimo wszystko blisko wicemistrza Europy.
Wszystko za sprawą świetnie grającego Marco Belinellego, który mógł liczyć na wsparcie innych graczy - Pietro Aradoriego czy Marco Cusina. W drugiej odsłonie koszykarze z Półwyspu Apenińskiego grali tak dobrze, że to oni przejęli inicjatywę i nieznacznie odskoczyli. Sęk w tym, że nie potrafili pójść za ciosem, dlatego korzystny rezultat nie utrzymał się długo.
Jeszcze przed przerwą Litwini zmniejszyli deficyt, ale nie zdołali całkowicie przejąć inicjatywy. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po wznowieniu gry znacznie lepiej funkcjonowali na parkiecie wicemistrzowie. To oni grali skuteczniej i mądrzej. Nie razili błędami, tyle że po raz kolejny powtórzył się scenariusz z wcześniejszych odsłon.
Włosi potrzebowali wstrząsu, ostrych słów od swojego szkoleniowca, by się przebudzić. Zadziałały natychmiastowo, bo w kilku kolejnych akcjach udało im się zdobyć punkty. Znakomicie w tym fragmencie grali Andrea Bargnani i Alessandro Gentile. To oni wyciągnęli swój zespół z tarapatów. Mało tego, ten pierwszy również w czwartej odsłonie był bardzo skuteczny.
Azzurri rewelacyjnie wypadli w końcówce, ale nie zdołali zadać decydującego ciosu. W dogrywce zawodnicy Pianigianiego grali chaotycznie, popełniali sporo prostych błędów, co doprowadziło ich do wyraźnej porażki. Natomiast doświadczeni Litwini zagrali mądrze i przede wszystkim mogli liczyć na swoje największe gwiazdy - Valanciunasa, Mantasa Kalnietisa i Jonasa Maciulisa.
Wszyscy z wymienionego tercetu zanotował w tym spotkaniu double-double! Zdecydowanie najlepsze liczby wykręcił środkowy, który uzbierał aż 26 punktów i 15 zbiórek.
Litwa w półfinale zagra z niepokonaną Serbią. Włochom pozostała jedynie walka o miejsca 5-8.
Włochy - Litwa 85:95 (20:21, 16:16, 23:23, 20:19, d. 6:16)
Włochy: Bargnani 21, Belinelli 18, Gallinari 17, Gentile 12, Aradori 8, Cusin 4, Cinciarini 3, Melli 2, Hackett 0.
Litwa: Valanciunas 26, Maciulis 19, Kalnietis 14, Kuzminskas 13, Milaknis 9, Jankunas 7, Seibutis 6, Javtokas 1, Lekavicius 0.