Niesamowity postęp fińskiej koszykówki. Za kilka lat będą potęgą?

Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie słyszał o fińskiej koszykówce. Systematyczna praca tamtejszej federacji, która od wielu lat współpracuje z Henrikem Dettmannem, zrobiła swoje. Za kilka lat Suomi mogą być europejską potęgą.

W tym artykule dowiesz się o:

Przełomowy momentem fińskiej koszykówki był rok 2004. Wówczas zakontraktowano doświadczonego trenera, Henrika Dettmanna, który wcześniej prowadził m.in. reprezentację Niemiec. Z nią zdobył brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich. Postanowił wrócić do siebie i zbudować coś od zera. Początki pracy nie były jednak "usłane różami". Finowie długo byli postrzegani przez środowiska jako autsajder europejskiej koszykówki.

Brak wyników nie demotywował Dettmana, który w 2010 roku dopiął swego. Susijengi ("Wataha Wilków") po wielu latach posuchy wywalczyli awans na EuroBasket (po raz ostatni na podobnej imprezie byli w 1995 roku). Na Litwę jechali pełni optymizmu i z wiarą we własne umiejętności.

Opłaciło się. W fazie grupowej Finowie pokonali Bośnię i Hercegowinę i Czarnogórę i zajęli trzecie miejsce w tabeli, awansując do kolejnej fazy. Ostatecznie zakończyli turniej na dziewiątym miejscu. Taką samą lokatę zajęli na Słowenii, podczas ostatniego EuroBasketu.

Finowie w 2014 roku zagrali w Hiszpanii w mistrzostwach świata. Nie odegrali tam wielkiej roli (22. miejsce), ale sama obecność na takim turnieju jest sporym sukcesem.

Zainteresowanie koszykówką w kraju jest ogromne. Ponad cztery tysiące kibiców przyjechało oglądać reprezentację w Montpellier. Na miejscu obok francuskich trykotów można... kupić także koszulki Suomi! Wyniki kadry zostały dostrzeżone również przez sponsorów. Zespół wspiera m.in. potężna firma komputerowa - Microsoft.

Tegoroczny EuroBasket rozpoczęli od dwóch porażek - z Francją i Izraelem. Podnieśli się i pokonali Rosjan i Bośniaków. Suoimi po zwycięstwie nad reprezentacją Bośni i Hercegowiny zapewnili sobie udział w drugiej fazie mistrzostw Europy.

Po zakończeniu spotkania z ekipą Dusko Ivanovicia porozmawialiśmy z doświadczonym, 34-letnim skrzydłowym Tuukką Kottim, który na co dzień występuje w lidze fińskiej.

Wirtualna Polska: Zgodzisz się z tym, że forma zespołu z każdym meczem idzie do góry?

Tuukka Kotti: Tak, zdecydowanie. Jestem zdania, że w każdym spotkaniu wprowadzamy korekty do swojej gry i to ma wpływ na wyniki. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy to kontynuować. Teraz przed nami pojedynek z Polską. Wierzę, że zrobimy wszystko, aby wygrać.

Początek turnieju nie był dla was szczególnie udany.

- Nie do końca się zgodzę, bo rozegraliśmy świetne spotkanie z Francją. Przegraliśmy po dogrywce. Napsuliśmy im sporo krwi, a przecież to główny kandydat do zdobycia złota na tym turnieju. Nieco gorzej zagraliśmy z Izraelem, ale w tym meczu zabrakło nam energii. Poza tym to jest drużyna, która sprawia wiele problemów rywalom. Grają szybką, niekonwencjonalną koszykówkę. Dobrze, że potrafiliśmy się przełamać i wygrać kolejne dwa mecze.

Z Polską zagracie o trzecie miejsce w turnieju. Jakie jest twoje zdanie na temat tego zespołu?

- To bardzo dobra drużyna. Obserwuję wyniki tego zespołu od początku przygotowań. Grają naprawdę solidnie. Musimy uważać na tę ekipę, bo jest tam kilku interesujących zawodników, którzy mogą sprawić nam sporo problemów. Aczkolwiek uważam, że jeśli zagramy tak samo jak z Bośnią, to pokonamy Polaków.

Którzy zawodnicy mogą sprawić wam największe problemy?

- Gortat, Ponitka, Waczyński, Slaughter. Moim zdaniem to są najgroźniejsi zawodnicy tego zespołu.

Szóstym zawodnikiem na tym turnieju są wasi kibice. Robią niesamowitą atmosferę.

- To prawda. Dają nam niesamowitą energię. Sprawiają, że w najtrudniejszych momentach potrafimy dać coś od siebie.

Fińska koszykówka z każdym rokiem jest silniejsza?

- Zdecydowanie. Jest wielkie zainteresowanie tą dyscypliną sportu w naszym kraju. Dobre wyniki reprezentacji na turniejach zrobiły swoje. Kibice chcą oglądać drużynę walczącą, która w każdym meczu daje z siebie wszystko.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: