Jakub Artych: W ostatnich tygodniach działo się u ciebie naprawdę sporo. Naładowałeś baterie w trakcie przerwy w treningach?
Łukasz Wilczek: Starałem się maksymalnie wykorzystać urlop po trudach ostatniego sezonu. Delikatnie trenowałem, ale przede wszystkim skupiłem się na rehabilitacji pleców, które doskwierały mi w ostatnim etapie fazy play-off. Teraz, wszystko jest w porządku, dlatego na pierwszy trening stawiłem się pełen optymizmu i gotowy do walki.
[ad=rectangle]
10 sierpnia rozpoczęliście przygotowania do nowego sezonu. Rozumiem, iż obecne treningi nie należą do lekkich, łatwych i przyjemnych?
- Przed nami pierwszy etap przygotowań do nowego sezonu. Trudno spodziewać
się, że po urlopach trener od razu da nam taryfę ulgową. Jesteśmy skoncentrowani na celu, jaki chcemy osiągnąć w przyszłym roku. Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie, ale jestem przekonany, że litry potu wylane na treningach zaprocentują w trakcie rozgrywek.
Po sezonie nastąpiła zmiana na stanowisku trenera Legii. Jak oceniasz treningi pod okiem Michała Spychały?
- Trener Spychała to bardzo dobry fachowiec, który ma doświadczenie na parkietach I ligi. O jego metodach szkoleniowych mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Prawdziwą weryfikacją naszych umiejętności będą jednak mecze o stawkę. Jestem pozytywnie nastawiony i wierzę, że pojawienie się trenera Spychały w sztabie szkoleniowym oraz jego współpraca z trenerem Piotrem Bakunem wyjdą nam na dobre.
[b]
W drużynie pojawiło wiele nowych twarzy. Czujesz, iż macie bardziej wyrównaną kadrę niż w poprzednim sezonie?
[/b]
- Wszystko okaże się w trakcie rozgrywek. Pamiętajmy, że w ubiegłym sezonie do samego końca biliśmy się o awans. Przede wszystkim, mamy szeroką kadrę i bardzo wyrównany skład. W ubiegłym sezonie w drużynie było za dużo kontuzji, z czym właściwie borykaliśmy się przez całe rozgrywki. Jeśli szczęście będzie nam sprzyjać, a urazy będą nas omijać, jestem spokojny o zespół.
Michał Spychała w ostatnim wywiadzie podkreślił, iż chciałby, abyś rządził i dzielił na parkiecie. Czujesz, iż ludzie w Warszawie mocno liczą na twoją dobrą grę?
- Presja jest czymś normalnym dla sportowca. Być może trener Spychała próbuje mnie zmotywować i wzmocnić poczucie pewności siebie. Nie mam z tym żadnego problemu. Wiadomo, że na mojej pozycji trzeba być często przy piłce. Jako rozgrywający Legii, chcę grać jeszcze lepiej niż w ubiegłym sezonie. Najważniejszy jest jednak wynik całego zespołu.
Przed wami wyjątkowy sezon pod wieloma względami. Czy szum medialny związany ze 100-leciem klubu może na was wpłynąć negatywnie?
- Nie interesuje nas szum medialny. Skupiamy się przede wszystkim na treningach i meczach. Cel jest jasny, na 100-lecie klubu chcemy awansować do Ekstraklasy. To jest jednak sport, więc wszystko jest możliwe. Obiecuję, że damy z siebie wszystko, a presja otoczenia może nas wyłącznie podwójnie zmotywować.
Na zapleczu TBL między sezonami zawsze dzieje się bardzo dużo. Zgodzisz się, iż liga będzie dla was o wiele trudniejsza niż ostatnio?
- Skupiamy się przede wszystkim na sobie bez względu na to, z kim będziemy rywalizować. Dla ligi to dobrze, jeśli jest w niej więcej zespołów, które będą walczyć o awans. Wpłynie to na jej atrakcyjność. Co do skali trudności, każdy może wygrać z każdym. Nie ma zdecydowanego faworyta do awansu.
Mam również wrażenie, iż wasi rywale, grając przeciwko Legii dają z siebie nie 100 procent a 120. Masz podobne odczucia?
- Być może bardziej się na nas motywują, ponieważ nasze mecze w ubiegłym sezonie były transmitowane w telewizji, a na trybunach z reguły jest bardzo żywiołowy doping. Nie ma to dla mnie jednak większego znaczenia, ponieważ to my w pierwszej kolejności w każdym spotkaniu musimy dawać z siebie maksimum.
Wiele mówi się o rywalizacji Legii z Miastem Szkła Krosno, które zbudowało bardzo dobry zespół. Widzisz inne drużyny, które będą w stanie wam poważnie zagrozić?
- Nie można zapominać o Sokole Łańcut, który w ubiegłym sezonie walczył w finale. Jest kilka drużyn, które mogą okazać się bardzo groźne, więc do każdego rywala trzeba podchodzić z respektem. Nie uważam, że gra będzie toczyć się tylko pomiędzy nami i zespołem z Krosna. Każda drużyna ma swoje cele, a niespodzianki są wpisane w sport.