Co do poprawki w PGE Turowie? "Taka gra na tablicach nie ma prawa się powtórzyć"

Co musi poprawić PGE Turów Zgorzelec przed piątym meczem finału? Przede wszystkim zbiórki oraz znaleźć receptę na to, jak przywrócić swoją najgroźniejszą broń, a więc szybki atak.

Obrońca trofeum wywalczonego przed rokiem, ekipa PGE Turowa Zgorzelec zagrała fatalnie w meczu numer cztery finału play-off Tauron Basket Ligi i tym samym przed piątym spotkaniem jest remis 2-2.
[ad=rectangle]
Zgorzelczanie zdobyli w całym spotkaniu jedynie 53 punkty i już ta sama "zdobycz" daje wiele do myślenia. W całym sezonie bowiem żaden zespół TBL nie sprawił mistrzowi Polski tylu problemów w grze w ataku, co właśnie Stelmet w czwartym meczu finału. Dotychczasowym najsłabszym wynikiem PGE Turowa było 70 punktów rzuconych... zielonogórzanom w przegranym spotkaniu w styczniu (70:78).

Inne statystyki mówią jeszcze więcej o fantastycznej postawie w obronie Stelmetu i indolencji ofensywnej PGE Turowa: w trzech z czterech kwart mistrz Polski nie przekroczył 12 punktów (w pierwszej 11, trzeciej 12 i czwartek - 10), a na dodatek - tylko jeden zawodnik, Mardy Collins, zaliczył dwucyfrową zdobycz.

PGE Turów zagrał fatalnie do tego stopnia, że w powszechnej opinii, trudno będzie o drugie tak słabe spotkanie mistrza Polski z rzędu. Co jednak muszą poprawić mistrzowie Polski, by wrócić do rytmu, który prezentowali na początku serii?

- Na pewno nie możemy grać przeciwko Stelmetowi w taki sposób, w jaki miało to miejsce dzisiaj - powiedział trener Rajković po zakończeniu drugiego pojedynku w hali CRS, przede wszystkim mając na myśli bierność z jaką jego zawodnicy atakowali obie tablice. - Oni mieli prawie pięćdziesiąt zbiórek, w tym w ataku dziesięć więcej od nas. Taka gra na tablicach po prostu nie ma prawa się powtórzyć - dodał Serb.

"Prawie 50 zbiórek" to de facto łącznie 43 zebrane piłki z obu tablicy, w tym 17 w ataku, które dały wicemistrzowi 16 punktów bonusowych. W przeciętnym spotkaniu 16 punktów nie jest imponującym wynikiem, ale w starciu tak mocno defensywnym jak czwarte starcie finału, to jednak "aż 16 punktów". Tym bardziej, że swoje osiem zbiórek w ataku zgorzelczanie zamienili tylko na pięć oczek.

W ostatnim spotkaniu sprawdziła się zatem stara koszykarska prawda, że zbiórki są kluczowym elementem statystycznym. Każde ponowienie akcji przez gospodarzy równało się bowiem jednej szansie mniej na kontrę PGE Turowa. Kontrę, która dała zgorzelczanom tylko dziewięć punktów, czyli o cztery mniej niż wynosiła dotychczasowa średnia.

- Słabo graliśmy na tablicach, pozwoliliśmy się zdominować Stelmetowi w tym elemencie, a na dodatek gorzej radziliśmy sobie z przejściem do szybkiego ataku. Stelmet bardzo dobrze wracał do obrony i mądrze faulował. Cóż, tak złożyło się w tym finale, że każdy broni przewagi swojego parkietu skutecznie. Mam więc nadzieję na to, że w następnym meczu to my w swojej hali pokażemy na czym polega skuteczna defensywa - powiedział Rajković.

Źródło artykułu: