Kontuzja stopy uniemożliwiła Mateuszowi Kostrzewskiemu grę w obecnym sezonie w barwach PGE Turowa Zgorzelec, ale to nie znaczy, że skrzydłowy nie jest zaangażowany w postawę swojego zespołu walczącego w finale play-off Tauron Basket Ligi.
[ad=rectangle]
Obrońca trofeum prowadził po dwóch meczach u siebie 2:0, ale w Zielonej Górze dwukrotnie triumfował Stelmet. Tym samym, wydaje się, że przed piątym starciem w niedzielę to PGE Turów jest w trudniejszym położeniu. Choć Kostrzewski twierdzi coś innego...
- Ja myślę, że przewaga psychologiczna jest mimo wszystko po naszej stronie, bo gramy u siebie. Na naszym parkiecie jesteśmy bardzo mocni, co pokazaliśmy już w tym sezonie i w tym finale. Na pewno zagramy lepiej w niedzielnym meczu - mówi niski skrzydłowy.
PGE Turów jechał na luzie do Zielonej Góry, ale w pierwszym spotkaniu Stelmet pokonał mistrza jego własną bronią - skuteczną ofensywą. W drugim starciu natomiast zielonogórzanie udowodnili dlaczego defensywę wedle strategii Saso Filipovski uznaje się za najlepszą w lidze. Stelmet pokonał zgorzelczan, pozwalając im rzucić tylko 53 punkty.
- Pierwsze spotkanie było nasze. Mogliśmy je wygrać, ale niestety popełniliśmy kilka prostych strat, które nie powinny nam się przydarzyć. Niepotrzebnie daliśmy Stelmetowi się rozpędzić i to kosztowało nas wygraną. Pudłowaliśmy też rzuty z otwartych pozycji. W drugim z kolei zagraliśmy po prostu słabszy mecz i myślę, że takie spotkanie już się nie powtórzy - dodaje Kostrzewski.
W czwartek trener Filipovski znalazł receptę na zneutralizowanie jednej z najgroźniejszych broni PGE Turowa, czyli kontry. Z szybkiego ataku zgorzelczanie zdobyli tylko dziewięć punktów, a jedynie cztery po stratach Stelmetu. W niedzielę Miodrag Rajković będzie musiał poszukać sposobu, aby przywrócić "normalne" funkcjonowanie swojego zespołu.
- Myślę, że przede wszystkim musimy poprawić zbiórkę. Stelmet wielokrotnie ponawiał akcje w meczu numer cztery, bo dobrze atakował naszą tablicę. Dzięki temu miał więcej szans na zdobywanie punktów, a my z kolei mniej możliwości gry szybkiego ataku. No i musimy pamiętać, że gdy kontra nie wyjdzie, zagrywkę trzeba rozegrać do samego końca, a nie podejmować rzuty na szybko - kończy Kostrzewski.