- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Cieszę się, że wytrzymaliśmy w końcówce i ostatecznie wygraliśmy. Uważam, że w tym meczu byliśmy lepsi od Energi Czarnych Słupsk - mówił po środowym spotkaniu Wojciech Kamiński, opiekun Rosy Radom.
[ad=rectangle]
Kluczowa dla losów spotkania okazała się druga połowa, którą radomianie wygrali 47:36. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego grali bardzo cierpliwie w ataku, spokojnie realizując założenia przedmeczowe. Aż dziewięciu zawodników wpisało się na listę strzelców. Najwięcej punktów uzyskał John Turek - 25. 16 dołożył Danny Gibson, a 15 - Mike Taylor.
- Ważne jest to, aby dobrze rozpocząć serię, która trwa tylko do dwóch zwycięstw. Aczkolwiek jest tylko 1:0 i potrzebujemy jeszcze jednego kroku, aby zdobyć brąz - dodał Kamiński, który przypomina jednak historię z poprzedniego sezonu. Wówczas to radomianie także prowadzili w "małym finale" z Treflem 1:0, ale sopocianie odwrócili serię na swoją korzyść.
- Pamiętamy co stało się w zeszłym roku. Wówczas też prowadziliśmy 1:0, a przegraliśmy z Treflem Sopot. Nie chciałbym, aby tak scenariusz się powtórzył. Ważne jest to, żebyśmy trzymali koncentrację - zaznaczył.
Kamińskiego pytamy o sposób mobilizacji przed tą serią z Energą Czarnymi Słupsk. W półfinale koszykarze Rosy Radom przegrali 0:3 ze Stelmetem. Ani przez chwilę radomianie nie zagrozili wicemistrzom Polski.
- Nie było to łatwe zmotywować drużynę po porażce ze Stelmetem Zielona Góra, ale dużą rolę odegrał tutaj prezes klubu - Przemysław Saczywko, który nas dość dobitnie zmotywował. Bardzo nam pomógł - podkreślił Kamiński, który nie chciał powiedzieć, czy chodziło o finansową motywację.
- Nie chcę zdradzić. Jak prezes będzie chciał to sam powie - mówił.