Zachwycony atmosferą podczas meczów był szczególnie Chris Wright, który w przeszłości miał okazję grać nawet w najlepszej lidze świata. Amerykanin ma za sobą 32 mecze w lidze NBA w barwach Golden State Warriors i Milwaukee Bucks. Mimo wszystko Wright uważa, że to właśnie Słupsk był najtrudniejszym miejscem do gry w jego dotychczasowej karierze.
[ad=rectangle]
- To było coś niesamowitego. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co działo się w tych dwóch meczach. Nigdy nie grałem w podobnej atmosferze. Słupscy kibice byli rewelacyjni. Zgotowali piekło! - mówi nam wyraźnie zadowolony Wright.
Słupscy kibice świetnie wspierali swój zespół podczas tych dwóch spotkań półfinałowych. Apetyty fanów zostały rozbudzone po dwóch meczach w Zgorzelcu. Słupszczanie zrealizowali cel minimum, wywożąc jedno zwycięstwo. Kibice Energi Czarnych głęboko wierzyli w to, że ich pupile mogą zakończyć rywalizację na swoją korzyść już w Hali Gryfia. Rywalizacja co prawda się zakończyła, ale na korzyść PGE Turowa Zgorzelec.
- To była przyjemność grać w takich warunkach. Muszę przyznać, że ich doping niesie zarówno gospodarzy, ale także nas. Zawsze lepiej jest grać, gdy jest głośno na trybunach, a nie wtedy, kiedy jest cisza - dodaje zawodnik.