Straty i zbiórki w obronie zmorą Rosy. Majewski: Musimy to poprawić, jeśli chcemy coś ugrać

Rosa Radom nieudanie rozpoczęła zmagania w półfinale Tauron Basket Ligi. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego przegrali pierwsze spotkanie ze Stelmetem Zielona Góra 64:79.

Zielonogórzanie od początku spotkania narzucili swoje tempo. Rosa miała natomiast problemy ze stratami - w całym meczu radomianie zanotowali ich aż 20. - Wynik mówi sam za siebie. Od samego początku popełnialiśmy za dużo strat. W przerwie meczu powiedzieliśmy sobie w szatni, by właśnie te straty zniwelować, bo było ich za dużo już w pierwszych dwóch kwartach, ale przez agresywną obronę Stelmetu nie ustrzegliśmy się ich także w drugiej połowie - skomentował Łukasz Majewski.

[ad=rectangle]

Nie tylko straty sprawiły, że podopieczni Wojciecha Kamińskiego byli bardzo daleko od wygranej w hali CRS. - Drugą bolączką, jeśli nawet nie pierwszą, były zbiórki na bronionej tablicy. Na pewno te dwa elementy musimy poprawić. Wtedy będzie można myśleć o tym, żeby w Zielonej Górze coś jeszcze ugrać. Jeśli tego nie poprawimy, będzie naprawdę trudno - dodał kapitan Rosy.

W piątek w grze radomian trudno było szukać pozytywnych aspektów. Stelmet był lepszy niemal w każdym elemencie gry. - Był jakieś zrywy, chwile w których graliśmy to co chcieliśmy, czyli dobrą obronę i nie pozwalanie zdobywać rywalom łatwych punktów. Tego było jednak zdecydowanie za mało. Jak nie zbiera się piłki w obronie, to nie można wyprowadzić kontrataku, jak się robi głupie straty, umożliwia się rywalom łatwe punkty - zakończył Majewski.

Komentarze (0)