Callistus Eziukwu: Cały czas pracuję nad rzutami osobistymi

Callistus Eziukwu zdobył najważniejsze punkty w starciu ze Śląskiem Wrocław. Dzięki jego akcji "2+1" Energa Czarni Słupsk wygrali 77:74.

- Ja bohaterem? W żadnym wypadku. Na sukces zapracowała cała drużyna i tego się trzymajmy. Jeśli chodzi o ostatnie punkty, to po prostu się tam znalazłem i szczęśliwie udało mi się wykończyć akcję. Trochę w tym wszystkim farta jednak było! Ale w Polsce nauczyłem się takiego powiedzenia, że szczęście sprzyja lepszym - mówi nam Callistus Eziukwu, środkowy Energi Czarnych Słupsk, który w tym meczu zanotował double-double (15 punktów, 11 zbiórek).

[ad=rectangle]

W dogrywce działy się rzeczy niesamowite. Na 43 sekund przed końcem Denis Ikovlev w świetnym stylu zablokował Eziukwu, po czym został sfaulowany. Stanął na linii rzutów wolnych, ale oba rzuty spudłował. W kolejnej akcji Jerel Blassingame zdecydował się na rzut trzypunktowy, ale chybił. Na posterunku był jednak Callistus Eziukwu, który akcją "2+1" dał zwycięstwo Enerdze Czarnym Słupsk.

- W dogrywce mieliśmy przewagę na deskach. Kolejne zbiórki w ataku pozwalały nam ponawiać swoje akcje. To było bardzo ważne. Goście mieli spore problemy z faulami. Ich wysocy nie mogli być już tacy agresywni, co skrzętnie wykorzystaliśmy - zaznacza zawodnik ECS.

Eziukwu nie ma łatwego życia z Mladenoviciem
Eziukwu nie ma łatwego życia z Mladenoviciem

W tym spotkaniu Eziukwu miał 50-procentową skuteczność z linii rzutów wolnych (5/10). Właśnie rzuty za jeden punkt są dużą zmorą środkowego (w sezonie 54-procent). Czego jest to wynik?

- Trudno powiedzieć. Cały czas pracuję nad rzutami osobistymi. Często brakuje mi jednak szczęścia, piłka wykręca się i nie wpada do kosza. Bywa to irytujące. Może za bardzo podkręcam tę piłkę? - ocenia gracz, który w tej serii będzie toczył twarde boje z Aleksandarem Mladenoviciem.

- Trudno powstrzymać Mladenovicia, ponieważ jest on bardzo szybki i na wiele sposobów potrafi zdobywać punkty. Świetnie wszedł w mecz, ale później nie było go ze względu na faule. Za niego wchodził Tomaszek, który jest niezwykle dużym gościem. Trudno go przepchnąć - mówi Eziukwu.

Źródło artykułu: