Przemysław Szymański: Brak zimnej głowy i wyrachowania przyczyną porażki

Dąbrowianie już drugi pojedynek z rzędu przegrali po dogrywce. - Rozegraliśmy dwa mecze z drużynami z górnej części tabeli i oba byliśmy w stanie wygrać - przyznał z żalem Przemysław Szymański.

Beniaminek TBL stoczył zaciętą batalię z AZS-em Koszalin, w której poległ po dogrywce 94:99. W pierwszej połowie toczyła się w miarę wyrównana walka, na przerwę Akademicy prowadzili nieznacznie, gdyż różnicą trzech "oczek". Dopiero w drugiej połowie wyraźniej zarysowała się przewaga koszalinian, którzy osiągnęli nawet 15 punktów przewagi.
[ad=rectangle]

Wtedy do końca regulaminowego czasu gry pozostało siedem minut. Mało kto mógł przypuszczać, że Zagłębiakom uda się odrobić tak wysokie straty, lecz ci rzucili się do ambitnej pogoni za rywalami. Pogoń ta o mało nie zakończyła się ich sukcesem. Na dwie minuty przed końcem ostatniej kwarty MKS Dąbrowa Górnicza miał nawet trzy "oczka" przewagi, lecz ostatecznie o dogrywce zadecydowała celna dobitka Qyntela Woodsa.

Po fenomenalnej gonitwie za AZS-em, w dogrywce dąbrowianom nie wystarczyło już sił, by szalę zwycięstwa przechylić na swoją stronę. - Goniliśmy rywali, w końcówce regulaminowego czasu gry zespół zagrał dobrą kwartę, pociągnęliśmy to. Zabrakło nam postawienia takiej kropki nad "i", a dokładnie wyrachowania. W dogrywce nie udało nam się przechylić szali zwycięstwa na naszą stronę. AZS miał w tym meczu trochę szczęścia, ale to my przegraliśmy - powiedział Przemysław Szymański, jeden z liderów MKS-u w środowym spotkaniu.

Dla beniaminka z Dębowego Miasta była to już druga porażka z rzędu po dogrywce. W poprzedniej kolejce MKS był bowiem blisko wygranej z WKS Śląskiem Wrocław, z którym miał przewagę wielkości 23 punktów. Jednak wrocławianie odrobili straty, doprowadzając do dogrywki, po której wygrali.

- Na pewno jesteśmy trochę zawiedzeni. Rozegraliśmy dwa mecze z drużynami z górnej części tabeli i oba byliśmy w stanie wygrać. Wściekli byliśmy zwłaszcza tuż po spotkaniu ze Śląskiem, w trzeciej kwarcie roztrwoniliśmy dużą zaliczkę, więc to bolało - zaznaczył Szymański.

Choć scenariusz pojedynku ze Śląskiem i z AZS-em nieco się różnił, to ich finał był taki sam - MKS przegrał po dogrywce. - To były dwa zupełnie inne mecze. Ze Śląskiem straciliśmy pokaźną przewagę, a z AZS-em odrobiliśmy straty. W obu spotkaniach mieliśmy akcje lub rzuty wolne na zwycięstwo. No i trudno powiedzieć, w którym z meczów było bliżej zwycięstwa, w obu była dogrywka i brakowało pięciu minut, a z pewnością zabrakło zimnej głowy i wyrachowania. Wykazały się nimi za to zespoły, z którymi się mierzyliśmy - ubolewał.

W ramach najbliższej kolejki dąbrowski MKS zmierzy się na wyjeździe z Asseco Gdynia (niedziela, 19 kwietnia, godzina 19:00), a sezon zasadniczy zakończy pojedynkiem we własnej hali, w którym za rywala będzie miał King Wilki Morskie Szczecin (niedziela, 26 kwietnia, godzina 20:00).

Źródło artykułu: