Po tym jak Zagłębiacy pokonali Wikanę Start Lublin oraz Anwil Włocławek byli o krok od sprawienia niespodzianki we Wrocławiu. Bitwę z WKS Śląskiem przegrali bowiem różnicą zaledwie czterech punktów, a wrocławianie szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili dopiero w dogrywce, odrabiając wcześniej straty wynoszące 23 punkty.
[ad=rectangle]
Z kolei w środę przed własną publicznością MKS Dąbrowa Górnicza musiał uznać wyższość AZS-u Koszalin, z którym przegrał (94:99) również po dogrywce. W ostatniej kwarcie beniaminek ambitnie zerwał się do walki, odrabiając straty, a na dwie minuty przed końcem odsłony miał nawet trzy "oczka" przewagi. Ostatecznie do dogrywki doprowadził celną dobitką Qyntel Woods.
- Kolejny mecz przegrywamy po dogrywce z drużyną z czołówki ligi. Właściwie można analizować każdą akcję z ostatnich trzech, czterech minut regulaminowego czasu gry, natomiast uderza jedno - myślę, że brakuje nam chłodnej głowy i doświadczenia w tych ostatnich minutach, aby nie popełniać prostych błędów, oddawać rzuty, nie kończyć akcji błędem 24. sekund. Po raz drugi oddaliśmy piłkę w ręce zawodników zagranicznych w ostatnich akcjach, nie udało się - ubolewał nad porażką trener beniaminka, Wojciech Wieczorek.
- Muszę powiedzieć jedną rzecz. W tym meczu AZS miał sporo szczęścia. To jest drużyna, która w lidze najlepiej rzuca za trzy punkty, w spotkaniu było to widać. Na pewno bolą te rzuty z dystansu trafione równo z syreną, w ostatnich minutach meczu Woods trafił właściwie z ekwilibrystycznej pozycji. Miało to wpływ na mecz. Broniliśmy w ostatniej akcji, nie wiem czy był błąd kroków, czy nie, natomiast zawodnik drużyny gości zbyt łatwo zdobył te punkty - podkreślił szkoleniowiec.
W ostatnich kolejkach beniaminek z Dąbrowy Górniczej walczył o przedłużenie swoich szans na znalezienie się w play-offach, co w historycznym, bo debiutanckim sezonie byłoby dla MKS-u wielkim sukcesem. Jednak najpierw Zagłębiacy przegrali niemal wygrany mecz we Wrocławiu, a w środę ulegli Akademikom, choć byli blisko wyszarpania zwycięstwa. Mimo to podopiecznym Wojciecha Wieczorka nie można odmówić ambicji.
- Na pewno boli taka porażka. Dwukrotnie byliśmy bardzo blisko zwycięstwa i od przedłużenia realnych szans na play-offy. Ale w tym sezonie jesteśmy zawsze o tyle z tyłu, jeśli chodzi o play-offy. Decyduje brak doświadczenia, brak dobrej decyzji w trudnym momencie w ostatnich sekundach akcji. Chciałem pogratulować zespołowi za walkę, bo nie poddaliśmy się, tydzień temu prowadziliśmy i straciliśmy sporą przewagę, a w tym meczu w trudnej sytuacji doszliśmy do wyniku, który przy jednej obronionej akcji gwarantował nam wygraną. Gratuluję moim podopiecznym postawy i po raz kolejny musimy skoncentrować się po przegranym meczu na następnym spotkaniu. Przed nami jeszcze dwa pojedynki i zrobimy wszystko, aby wygrać te mecze - zaznaczył Wieczorek.
W ramach najbliższej kolejki MKS zmierzy się na wyjeździe z Asseco Gdynia (niedziela, 19 kwietnia, godzina 19:00), a sezon zasadniczy zakończy pojedynkiem we własnej hali, w którym za rywala będzie miał King Wilki Morskie Szczecin (niedziela, 26 kwietnia, godzina 20:00).