- Chciałbym powiedzieć tylko jedną rzecz: pogratulować rywalom i przeprosić kibiców, że musieli to oglądać - stwierdził na konferencji prasowej Artur Mielczarek, kapitan AZS-u Koszalin.
Do spotkania z Polpharmą Starogard Gdański koszalinianie przystąpili bez dwóch zawodników - Krzysztofa Szubargi oraz Devona Austina. Na dodatek ani minuty na parkiecie nie spędził Dante Swanson, który ostatnio zmagał się z kontuzją mięśnia dwugłowego.
[ad=rectangle]
- Myślę, że większość dobrego, co zrobiliśmy w tym sezonie, sami sobie odebraliśmy w tym spotkaniu. Ten mecz to zresztą kolejny dowód na to, że w tej lidze nie ma słabych drużyn. Nikogo nie można lekceważyć w Tauron Basket Lidze - zaznaczył Igor Milicić, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
Starogardzianie zaskoczyli swoją postawą, byli rewelacyjnie dysponowani rzutowo. Na 56-procentowej skuteczności goście rzucali z dystansu (17/30), co okazało się kluczowe dla losów spotkania.
- Gratulacje dla zespołu gości, który rzucił 17 "trójek", co nie zdarza się codziennie. Taki mecz zdarza się raz w sezonie. To nie jest jednak usprawiedliwie dla zawodników, trenerów. Goście po prostu nie mieli prawa do tego meczu wygrać. Zabrakło nam chęci, determinacji. To była kompromitacja z naszej strony - zarówno trenerów, jak i zawodników, którzy są uważani za wielkie gwiazdy - dodał Milicić.
Gospodarze nie potrafili zatrzymać tercetu obwodowego Polpharmy. Anthony Miles rzucił 27 punktów, Grzegorz Kukiełka dołożył 19 oczek, z kolei Jessie Sapp - 12. Ta trójka rzuciła aż 11 rzutów z dystansu!
- W tym meczu gwiazdami okazali się Kukiełka, czy Miles. Musimy spojrzeć sobie w oczy i zrozumieć, że nie wystarczy mieć nazwisko, aby wygrać mecz. Na boisku trzeba wyjść i pokazać, że ma się charakter. Przed spotkaniem mocno się mobilizowaliśmy, ale okazało się to za mało! To były jedyne słowa. Nie pokazaliśmy, że mamy jaja... - zakończył Milicić.