Karol Wasiek: Docierają dość niepokojące wiadomości na temat waszych relacji z miastem. Jak przedstawia się sytuacja?
Andrzej Twardowski: Powiem szczerze - nie wyobrażałem sobie, że może być gorzej niż z poprzednią władzą. Okazuje się, że może... Jesteśmy zaskoczeni podejściem nowej władzy do klubu. Na dzisiaj jest wiele spraw, które budzą wątpliwości. Nie ma jeszcze definitywnych rozstrzygnięć. Gdy będą przesądzone pewne rzeczy, to wtedy będziemy mogli mówić o prawdziwym, obiektywnym i wymiernym stosunku miasta do klubu. Dzisiaj jest jeszcze nieco za wcześnie, by o tym mówić. Jak to mawiał Kazimierz Górski: "Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe...". Nie chcę na razie krytykować obecnej władzy, ponieważ jest to może rodzaj gry, badania i być może wyjdzie z tego całkowicie inne rozwiązanie niż to, które się dzisiaj proponuje.
Jakie w takim razie na dzień dzisiejszy proponuje się rozwiązanie?
- Mamy uchwałę intencyjną z miastem, która obejmuje okres trzech lat. Pierwszy rok mamy już za sobą. Na ten sezon dla klubu przypada kwota 500 tysięcy brutto, czyli tak naprawdę około 400 tysięcy będzie do wykorzystania po odjęciu podatku VAT. Wiedząc, że jest taka uchwała, zaprojektowałem te pieniądze w budżecie na sezon 2014/2015. Każde zmniejszenie powoduje kłopot, bo generuje dziurę budżetową.
[ad=rectangle]
Zmiana uchwały w trakcie jej trwania jest możliwa?
- To jest niestety tylko uchwała o charakterze intencyjnym i prezydent może ją wykonać w całości, w części lub nie wykonać jej wcale. My powinniśmy znać prawdziwe intencje ratusza, wtedy przedstawimy plan działań klubu na przyszłość.
Jak na tę sytuację patrzą sponsorzy?
- Sponsorzy, którzy przekazują swoje własne środki, poniekąd dokładają się do promocji miasta. Nie ma jednak w tym działaniu tzw. feedbacku, czyli nie ma wzajemności. Nie ma relacji pomiędzy sponsorami-miastem-klubem opartej na symbiozie. Miasto w tej relacji działa na zasadzie pasożytniczej. Sponsorzy tego nie akceptują. Zresztą ta uchwała intencyjna z miastem była potrzebna do tego, aby związać się z Energą na kilka lat.
Kiedy w takim razie będzie znane oficjalne stanowisko miasta?
- Najgorsze jest to, że nie ma dobrej komunikacji pomiędzy miastem a klubem. To jest coś, nad czym bardzo ubolewam. Decyzje dotyczące nas zapadają bez naszego udziału. Nas nie informuje się, z nami się nie rozmawia. To jest niedopuszczalny system pracy - z mojego punktu widzenia i kultury prowadzenia biznesu. Mam nadzieję, że miasto zdąży się jeszcze ocknąć.
Miał pan okazję porozmawiać z nowym prezydentem Słupska - Robertem Biedroniem?
- Tak i taki punkt widzenia przedstawiłem prezydentowi. Otwarcie powiedziałem, że jeśli miasto nie ma pieniędzy i nie stać miasta na partycypowanie w kosztach utrzymania klubu, to my nie możemy funkcjonować w związku z brakiem perspektywy. Nie będziemy chcieli dalej funkcjonować w takich męczarniach. Żaden biznes nie może się powieść, jeśli nie ma przed nim perspektywy. W związku z tym należy jak najszybciej podejmować decyzję o przeniesieniu tego biznesu lub jego zakończeniu.
[b]
A gdyby wasze relacje się nie zmieniły i do klubu trafiłaby kwota pomniejszona - co wówczas?[/b]
- To są dwa rozwiązania - przeniesienie klubu do innego miasta bądź likwidacja klubu. Już to prezydentowi zakomunikowałem. Jeśli miasto przestałoby partycypować w kosztach utrzymania klubu, to wówczas takie rozwiązania są możliwe.
Mamy zrobioną listę rankingową, ile dane miasta przekazują pieniędzy dla swoich klubu. Jesteśmy pod tym względem na 15. Miejscu w 16-zespołowej lidze. A oczekuje się od nas walki o medal. Słupsk zrobił się takim miastem, które od wielu lat nie pozyskało praktycznie ani jednego inwestora z zewnątrz. Poprzednie władze doprowadziły do izolacji Słupska. Zamknęły się w ten sposób perspektywy. Klubowi coraz trudniej pozyskuje się środki z zewnątrz.
Trudno sobie wyobrazić ligę bez Słupska.
- Trudno, ponieważ my jesteśmy uznaną marką w lidze, wzorem dla innych, jeżeli chodzi o działania organizacyjne, marketingowe. Jesteśmy klubem w miarę stabilnym finansowo. Mamy pewną tradycję i szkoda byłoby, gdyby taki dorobek został zaprzepaszczony. Jest to jednak możliwe przy takiej polityce miasta...