- To było ciężkie spotkanie, musieliśmy włożyć w nie bardzo dużo sił - przyznał na konferencji prasowej Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu Zielona Góra. Wicemistrzowie Polski w pierwszej połowie spisywali się bez zarzutu, mieli wysoką skuteczność z gry. Na przerwę podopieczni Saso Filipovskiego prowadzili 49:32.
[ad=rectangle]
Szczecinianie nie mieli wiele do powiedzenia. Tylko przez nieco ponad dwie minuty dotrzymywali kroku Stelmetowi. Później koszykarze Mihailo Uvalina nie potrafili zatrzymać gości. Sytuacja nieco zmieniła się po dwóch kwartach. Do przerwy gracze Filipovskiego uzbierali aż 49 punktów, a w kolejnych odsłonach tylko 27.
- W drugiej połowie gra się trochę mniej układała. Myślę, że powinniśmy kontrolować to wszystko z większą energią. Trzeba oddać drużynie Wilków Morskich to, że walczyli ambitnie i byli blisko - zauważył Koszarek, który zdobył 11 punktów i miał siedem asyst i sześć zbiórek.
W ostatniej kwarcie gospodarze wyraźnie zbliżyli się do Stelmetu. Przewaga gości topniała, a Wilki Morskie ciągle grały całkiem przyzwoicie w ataku. W pewnych fragmentach gospodarze mieli tylko cztery "oczka" mniej od zespołu z Winnego Grodu. - Ta ostatnia kwarta to takie połączenie nieco naszej słabej gry, ale także dobrej postawy Wilków Morskich. Zagrali bardzo ambitnie i agresywnie. My z kolei nieco za dużo popełniliśmy strat, a do tego doszło kilka przestrzelonych rzutów - przyznał zawodnik.
Ciekawostką jest fakt, że w większość kategorii statystycznych to szczecinianie byli lepsi. Mieli więcej asyst (19-18) i zbiórek (34-30). Goście byli za to nieco skuteczniejsi z gry (48-46) i mieli mniej strat (14-16).
- Ta wygrana na pewno nas cieszy, teraz jest czas żeby trochę potrenować i wrócić do naszej normalnej gry - zakończył Koszarek.